Łukasz Gierak: Na parkiecie brakowało nam zawodników

Kolejną, trzecią już porażkę z rzędu zanotowali szczypiorniści Nielby Wągrowiec na starcie nowego sezonu PGNIG Superligi. Tym razem nielbiści ulegli na wyjeździe Orlen Wiśle Płock 37:23 (16:12).

W płockiej Orlen Arenie, podobnie jak w hali wągrowieckiego Ośrodka Sportu i Rekreacji podczas starcia z Vive, żółto-czarni walczyli w pierwszej połowie. I podobnie, jak w poprzedniej kolejce, po przerwie stracili kontakt z rywalem.

Sobotnie starcie z mistrzem Polski było na pewno niesłychanie trudne dla nielbistów. Tym bardziej, że w szeregach wągrowieckich szczypiornistów zabrakło czterech kontuzjowanych zawodników: Aloszy Szyczkowa, Łukasza Białaszka, Bartosza Świerada oraz Jakuba Płócienniczaka. Z kolei nadal w składzie nie było Andrieja Wachnowicza, który nie jest jeszcze zgłoszony do rozgrywek.

- Z powodu kontuzji, w meczu z Wisłą Płock mieliśmy do dyspozycji tylko 13-stu zawodników. Na pewno stanowiło to poważne osłabienie drużyny. W pierwszej połowie spotkania, dopóki mieliśmy siłę, wszystko funkcjonowało w miarę dobrze. Po przerwie zagraliśmy trochę gorzej. Poszliśmy na wymianę z rywalem. Zostaliśmy przez to ukarani wysoką przegraną. Na pewno nikt z kibiców nie oczekiwał, że uda się nam wrócić z Płocka z dwoma punktami. Sądzę jednak, że ulegliśmy trochę za wysoko - wyjaśniał po meczu Paweł Galus.

Zdaniem wągrowieckiego szkoleniowca, kolejny pojedynek ligowy, podczas którego Nielba zmierzy się z Zagłębiem Lubin, będzie bardzo ważny dla każdej ze stron. - Mamy jednak lekką przewagę, bo gramy u siebie. Na pewno nie będzie to łatwy mecz - rywal będzie niezwykle zdeterminowany, aby wreszcie zdobyć pierwsze punkty - tłumaczy Galus.

W podobnym tonie wypowiadał się po powrocie z Płocka Łukasz Gierak. - Bez czwórki podstawowych graczy grało się nam trudno. Brakowało zawodników, którzy są dla zespołu bardzo ważni. W związku z trudną sytuacją kadrową, na parkiecie pojawili się nasi juniorzy. Zaprezentowali się z dobrej strony. Aby jednak nawiązać walkę z takim rywalem, jak Wisła Płock, potrzeba optymalnego składu. Do przerwy udawało się nam utrzymać kontakt. Bez czterech zawodników trudno nam jednak było dotrzymać kroku zdecydowanie bardziej doświadczonym rywalom. Po przerwie opadliśmy więc z sił. Kolejny mecz będzie zapewne pojedynkiem o cztery punkty. Zagłębie Lubin, tak jak my, ma obecnie ciężką sytuację w tabeli. Gdzie jednak, jak nie u siebie, mamy szukać punktów? Dlatego też, liczę na dobry wynik - z optymizmem patrzy w przyszłość wągrowiecki rozgrywający.

Komentarze (0)