Maciej Dawidowski przez okres liceum grał w gdańskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego. Nic więc dziwnego, że pamięta jak się gra w hali przy ulicy Kołobrzeskiej w Gdańsku. - Grało mi się tutaj nie najgorzej. Wróciłem na stare śmieci, ale szkoda, że wynik nie był taki, jakiego bym oczekiwał - powiedział elbląski szczypiornista, który miał okazję grać przeciwko Patrykowi Abramowi i Krzysztofowi Mogielnickiemu, którzy byli jeszcze w ubiegłym sezonie jego kolegami z zespołu, a w niedzielę zagrali po drugiej stronie. - Zawsze fajnie spotkać kolegów z boiska. Było sympatycznie - stwierdził Dawidowski.
Gdańszczanie wygrali z Wójcik Meble Techtransem praktycznie już po 30 minutach, kiedy prowadzili 20:8. - Ciężko mi powiedzieć co się stało. Zespół z Gdańska nas czymś zaskoczył, a my nie wyszliśmy chyba zbyt zmotywowani na to spotkanie. Myśleliśmy że łatwiej pójdzie, a było widać jak poszło. Mecz po pierwszej połowie był już skończony. 12 bramek straty to zbyt wiele - skomentował nasz rozmówca.
Wójcik Meble Techtrans Elbląg jest zupełnie innym klubem niż SMS. Grając w Gdańsku, Maciej Dawidowski nie miał do czynienia z tak dużą presją wyniku. - Jest różnica i jest duża presja. SMS grał bez presji i wyniki nie były ważne. Jakoś mi jednak idzie - stwierdził Dawidowski, pozytywnie oceniający swoją drużynę. - Myślę, że mamy lepszy zespół. Grają w nim bardziej doświadczeni zawodnicy, jednak na razie nam nie idzie. W dalszej części sezonu będzie lepiej - zakończył z wiarą w głosie Maciej Dawidowski.