Zabrakło sił - wypowiedzi po meczu SPR Pogoń Baltica Szczecin - KSS Kielce

Nie udało się beniaminkowi ze Szczecina odnieść pierwszego zwycięstwa na własnym parkiecie. Po pierwszych 30 minutach nadarzyła się jednak okazja do sprawienia miłej niespodzianki swojemu nowemu trenerowi Robertowi Nowakowskiemu. Wynik 14:15 dla KSS-u zapowiadał emocje w drugiej fazie meczu. Korekta ustawienia w linii obronnej kielczanek oraz błędy gospodyń spowodowały, że nadzieja prysła jak bańka mydlana. Zaraz po rozegranym spotkaniu o opinię poprosiliśmy trenerów oraz zawodniczki obu ekip.

Robert Nowakowski (trener SPR Pogoń Baltica): To były dwa różne mecze. Pierwsza połowa dopóki było zdrowie to dziewczyny podjęły równorzędną walkę. Natomiast w drugiej połowie zabrakło już siły. Jak ja to mówię, jak nie ma siły to tlen nie dochodzi do mózgu, oczy nie widzą i się po prostu nie myśli i robi się błędy. Nie zdobywa się bramki, bo nie się atutów. Cztery przechwyty, dwa podania w ręce, słupek, błędy techniczne i robi się przewaga i kontra za kontrą. Z takim rywalem jakim są Kielce jest to nieporównywalne.

Martyna Huczko (skrzydłowa SPR Pogoń Baltica): Uważam, że ta gra wyglądała zupełnie inaczej niż w porównaniu do poprzednich spotkań. Ta pierwsza połowa moim zdaniem wyglądała w miarę dobrze i to skutkowało tym, że do przerwy przegrywałyśmy tylko jedną bramką. Generalnie w drugiej połowie nie dałyśmy rady kondycyjnie. Nie byłyśmy przygotowane aż na taką mocną grę przez cały mecz, ale będziemy nad tym pracować. Wszystko przed nami, miejmy nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

Agata Cebula (rozgrywająca SPR Pogoń Baltica): Niestety nie udało się uzyskać lepszego wyniku. Brakowało tej jednej połówki. Pierwsza połowa naprawdę super w naszym wykonaniu. W drugiej części zawodów pojawiło się już dużo błędów technicznych w ataku. W obronie też już różnie było. Na słowa uznania zasługuje Ada, nasza bramkarka, która wybroniła bardzo dużo piłek. Myślę, że ta nasza praca będzie skutkować na przyszłość. Walczyłyśmy i zostawiłyśmy dużo zdrowia na parkiecie. Cieszę się, że nie wyglądało to tak jak z Koszalinem, że jest 7:0 i później musiałyśmy gonić wynik.

Zdzisław Wąs (trener KSS): W pierwszej części spotkania graliśmy wysoką obroną. Te krzyżówki, które robiły dziewczyny powodowały, że uciekały nam jeden na jeden. W drugiej połowie inaczej ustawiliśmy obronę i doszła do tego dobra skuteczność. Cieszę się bardzo, że kilka dziewczyn się przełamało. Uważam, że to był dobry mecz w naszym wykonaniu. Pomału pniemy się do góry i mam nadzieję, że tak już będzie do końca pierwszej i drugiej rundy i play-off. W tych dziewczynach jest bardzo duży potencjał i cieszę się, że ten potencjał powoli zaczyna być widać. One pokazują jak się powinno grać w piłkę ręczną. Rozpoczęliśmy jako kolejka wąskotorowa, później był pociąg osobowy, jak za dobrych starych czasów, a w tej chwili weszliśmy już do pospiesznego i tak mamy grać. Został nam jeszcze ekspres i intercity. Mam nadzieję, że ten pociąg pospieszny będzie co raz szybciej jechał i ładniej grał.

Marzena Paszowska (skrzydłowa KSS): Pierwsza połowa na pewno była bardzo wyrównana. Dałyśmy się chyba trochę zaskoczyć, choć wiedziałyśmy o tych dziewczynach dużo, bo mieliśmy ich video. Myślę, że boisko, parkiet i kibice przeważyło, że ta pierwsza połowa tak wyglądała. W drugiej zagrałyśmy na pewno mocniej w obronie i konsekwentnie w ataku. Byłyśmy skuteczniejsze i dlatego wygrałyśmy. Podziękowania i gratulacje należą się całemu zespołowi.

Kamila Skrzyniarz (rozgrywająca KSS): Może trochę wygrało u nas to doświadczenie, ale w pierwszej połowie nie realizowałyśmy tego, co miałyśmy nakreślone. Miała być mocna obrona, a nie było tak jak powinno być. Po prostu były dziury i dziewczyny ze Szczecina to wykorzystywały i robiły to wręcz bardzo dobrze. Pierwsza połowa wyglądała jak wyglądała. Męczyłyśmy się trochę, ale w drugiej połowie było już zdecydowanie lepiej i widać to po wyniku końcowym.

Źródło artykułu: