Krzysztof Podliński: Pierwszy raz zagraliście w ciechanowskiej hali. Jakie wrażenia?
Sebastian Suchowicz: Bardzo dobre. Wspaniały doping kibiców Juranda, oczywiście naszej licznej grupy z Kwidzyna również. Grało nam się w miarę dobrze. Wynik taki, jak powinien być. Niepotrzebne rozluźnienie na początku drugiej połowy. Po pierwszej części prowadziliśmy dosyć spokojnie, później nerwówka, bezsensowne straty w ataku. Jurand nas kontrował, następnie uporządkowaliśmy grę i dowieźliśmy zwycięstwo do końca meczu.
Beniaminek zagrał ambitnie, jednak wywiązaliście się z roli faworyta.
- Można tak powiedzieć. Trzeba przyznać, że Jurand grał bardzo ambitnie. Ciechanowianie przegrywali siedmioma bramkami i doprowadzili do różnicy jednego trafienia. Cóż mieli do stracenia? Grali u siebie, przy swojej publiczności, walczyli. Musieliśmy podjąć walkę i zwyciężyliśmy. To jest nasz plus.
Wygraliście w defensywie?
- Myślę, że tak. Wygraliśmy w defensywie. Cały zespół walczył bardzo dobrze. Troszkę gorzej było moim zdaniem w ataku. W niektórych sytuacjach popełniliśmy za dużo błędów. Podania w aut, zgubiliśmy parę piłek. Wynik jest dla nas korzystny i z tego jesteśmy zadowoleni.
W kolejnym meczu stanął pan na wysokości zadania. Wybronił pan wiele ważnych piłek.
- To dzięki kolegom i ich dobrej obronie. W Ciechanowie grało mi się na prawdę nieźle.
Nie dał pan pograć zmiennikom.
- Tak się akurat złożyło.
Przez wzgląd na doświadczenie to pan decyduje o ewentualnej zmianie w bramce, czy trener Kotwicki?
- Oczywiście główne decyzje podejmuje trener Kotwicki. Ale jeżeli czuje się słabiej to wtedy proszę o zmianę.
Pomijając wielką dwójkę rozgrywek, pretendentów do brązowego medalu z każdym rokiem jest coraz więcej. Pana zdaniem liga się wyrównuje?
- Oczywiście. Jak możemy zauważyć Azoty Puławy grają nieźle. W tabeli są przed nami. Stal Mielec prezentuje ten poziom, co w poprzednim sezonie. Chrobry Głogów ma również dosyć sporą liczbę punktów. Liga się wyrównała i każdy może powalczyć z każdym. Oczywiście Vive i Wisła to uczestnicy Ligi Mistrzów. Oba zespoły mają o wiele silniejsze składy od pozostałych drużyn. Trzeba nawiązywać walkę. Nic innego nie mamy do stracenia.
Nie brakuje wam trenera Markuszewskiego?
- Mam dosyć sporo lat grania za sobą. Poznałem wielu trenerów. Każdego miło wspominam i będę wspominał.
W środę mecz z Wisłą. Będziecie szanować siły na kolejne spotkania ligowe czy spróbujecie postawić opór mistrzowi Polski?
- Gramy u siebie i musimy postawić wszystko na jedną kartę. Następny weekend będzie wolny, będzie można odpocząć. Trzeba się zmobilizować i podjąć walkę z Wisłą.