Pech zespołu malborskiego zaczął się już przed gwizdkiem rozpoczynającym rywalizację na parkiecie. Podczas rozgrzewki, pięć minut przed rozpoczęciem meczu kontuzji stawu skokowego doznał jeden z malborskich bramkarzy - Przemysław Kądziela. Jeżeli natomiast chodzi o to co działo się na parkiecie trzeba stwierdzić, że mecz był widowiskiem zaciętym i mógł się podobać zasiadającemu na trybunach kompletowi publiczności.
Pierwsza połowa meczu toczyła się na zasadzie bramka za bramkę. Żadnej z drużyn nie udawało się uzyskać prowadzenia wyższego jak jedna bramka. Przez większość pierwszej połowy na prowadzeniu byli jednak goście. Gospodarze nie mogli znaleźć właściwej drogi do bramki elblążan.Dopiero w końcowych dwóch minutach bramka Mariusza Babickiego dała drużynie malborskiej remis 11:11, a chwilę później Łukasz Jaszczyński uzyskał prowadzenie. Ostatecznie do szatni zespoły schodziły przy rezultacie 12:11 dla drużyny malborskiej.
Po przerwie gospodarze wyszli na parkiet z nadzieją i jednocześnie zamiarem "odskoczenia" rywalom na kilka bramek, a następnie kontrolowania przebiegu zdarzeń. E drugiej połowie tylko przez 6 minut podopieczni Łukasza i Adama Jezierskich nie pozwalali rywalom na uzyskanie wyraźniejszej przewagi. W 36 minucie na tablicy widniał rezultat 15:15. Minutę później elblążanie uzyskali prowadzenie, którego nie oddali już do syreny końcowej. Cały czas utrzymywali przewagę na poziomie dwóch - trzech bramek. Równo z końcową syreną padła jeszcze bramka, która dała elblążanom zwycięstwo 27:24. Bramka ta przypieczętowała - nie ma co ukrywać - zasłużone zwycięstwo zespołu Elbląskiego.
O zdecydowanie słabszym od oczekiwanego wyniku drużyny malborskiej zadecydowała głównie bardzo tym razem dziurawa obrona, nie najlepsza skuteczność strzelecka oraz zbyt duża ilość błędów własnych polegających na niepotrzebnych stratach piłki. Braki można było również dostrzec w rozegraniu piłki w środku pola, czyli w przygotowaniu sobie sytuacji dogodnych do zdobywania bramek. Zespołowi malborskiemu nie pomógł również powrót na parkiet Łukasza Cielątkowskiego, który w niedzielę, w 10. kolejce I ligi wybiegł na parkiet dopiero po raz drugi, po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją.
Chcąc oddać sprawiedliwość należ dodać, że podobne błędy jak gospodarze popełniali również goście. Popełnili ich jednak mniej i po syrenie końcowej właśnie oni mogli się cieszyć z trzeciego w tym sezonie zwycięstwa. Po meczu żaden z malborskich trenerów nie miał ochoty na zwierzenia. Stwierdzili jedynie, że ten mecz będzie musiał być bardzo dokładnie przeanalizowany. Bardzo uradowany był natomiast dyrektor elbląskiego klubu Jerzy Kruszewski, który stwierdził: - Przyjechaliśmy do Malborka powalczyć. Udało się i muszę stwierdzić, że emocji w tym meczu nie brakowało. Za tydzień u siebie podejmujemy SMS Gdańsk i też mamy nadzieję na dobry wynik. Jeśli tak się stanie będziemy mieli dobry punkt wyjścia do walki o wspinaczkę na wyższe szczeble ligowej drabinki.
Polski Cukier-Pomezania Malbork - Wójcik Meble-Techtrans Elbląg 24:27 (12:11)
Polski Cukier-Pomezania: Radosław Kądziela - Mariusz Babicki - 6 Bramek, Łukasz Jaszczcyński - 5, Adrian Nogowski - 4, Daniel Urbanowicz - 4, Mateusz Hanis - 3, Adam Pacześny - 1, Jakub Kościelny 1, Łukasz Cielątkowski, Piotr Sadowski, Krzysztof Bujnowski, Tomasz Romanowski, Daniel Lesiński, Marcin Czarnecki.
Kary: 0 minut.
Karne: 2/2.
Wójcik Meble-Techtrans: Mateusz Zimakowski, Henryk Rycharski - Leszek Michałów - 7 bramek, Michał Gryz - 5, Kamil Dukszto - 4, Krzysztof Kłosowski - 4, Grzegorz Perwenis - 3 Maciej Dawidowski - 3, Kamil Grablewski - 1 oraz Jakub Fonferek, Grzegorz Szczepański - Maciej Wasilenko.
Kary: 8 minut.
Karne: 0.
Sędziowali: Rafał Salwowski i Sebastian Patyk z Warszawy.