Mamy mniej więcej wizję swojej gry - wypowiedzi po meczu SPR Pogoń Baltica Szczecin - AZS AWF Gardinia Wrocław

Ciężka praca i dobry trening przynoszą pierwsze wymierne efekty i o tym mogły przekonać się szczecinianki, które, jak same przyznały po spotkaniu, cieszyły się z tego, co wykonał z nimi na obozie w Mrzeżynie trener Robert Nowakowski. Dziewczyny przede wszystkim wytrzymały mecz kondycyjnie. Poskutkowało to znacznie mniejszą liczbą błędów własnych. Błędów nie ustrzegły się także akademiczki z Wrocławia. Remis uznać należy za sprawiedliwy. O swoje wrażenia z przebiegu tych zawodów poprosiliśmy zawodniczki obu ekip oraz szkoleniowców.

Robert Nowakowski (trener SPR Pogoń Baltica): Początek mieliśmy nerwowy. Dużo było tej nerwowości, takiej nawet bojaźliwości w graniu i dlatego ten wynik tak oscylował na 4-5 bramek. Później już zdecydowanie lepsza i poprawniejsza gra w obronie. Myślę, że też mieliśmy tutaj troszkę ułatwione zadanie z powodu braku Grażyny Pietras na środku rozegrania, bo ona robiła całą grę. Jest taką niewygodną zawodniczką. Cieszę się, że udało się nam to wykorzystać.

Katarzyna Pasternak (skrzydłowa SPR Pogoń Baltica): Myślę, że zabrakło nam tego doświadczenia, takiego ogrania w tych momentach najbardziej dla meczu kluczowych. To na pewno nie jest wina Andrzejewskiej, że nie udało się tego spotkania nawet wygrać, bo była taka szansa. Każda z nas popełniała błędy, a liczy się każdy błąd, a nie ten, który popełnia się w ostatniej chwili. Nie pokazałyśmy tego doświadczenia. Trener dobrze nas w ostatniej akcji pokierował. Nie wykorzystałyśmy tego, ale myślę, że będzie co raz lepiej, już jest dużo lepiej. Widać, że pojedynek nie jest jednostronny, tylko, tak jak w tym przypadku, remisowy. Myślę, że się lepiej zgrałyśmy, ten obóz też nam dużo dał. Było dużo taktyki i myślę, że już mniej więcej mamy taką wizję swojej gry.

Agata Cebula (rozgrywająca SPR Pogoń Baltica): Myślę, że powalczyłyśmy. Szkoda tych niewykorzystanych sytuacji, bo przy takim wyniku cały czas na remisie to każda bramka się liczy. Oczywiście nie mamy pretensji do koleżanki za ostatnią akcję. Trudno, tak samo można nas obwiniać zarówno za pierwszą bramkę jak i za ostatnią. Moim zdaniem lepiej funkcjonuje obrona. Ada też pokazała się z bardzo dobrej strony. Gratuluję jej. W ataku zdarzają się jeszcze nieporozumienia, ale myślę, że to jeszcze doszlifujemy, chociaż i tak wygląda to już o wiele lepiej.

Marek Karpiński (trener AZS AWF Gardinia): Powiem tak, to, że to będzie trudny mecz to my to wiedzieliśmy. Wiadomo, że w Pogoni jest nowa energia, nowe nadzieje i powiedziałbym takie trochę mecze ostatniej szansy. Jeżeli Pogoń myśli o tym, żeby się utrzymać, to takie mecze u siebie zamierza wygrywać, także wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno. Niemniej jednak byłem przekonany, że sobie poradzimy z przeciwnikiem i wygramy. W zasadzie przez dłuższą część pierwszej połowy ten mecz przebiegał zgodnie z oczekiwaniami. Graliśmy w miarę przyzwoicie. W pierwszej połowie zdecydowanie za słabo w obronie, bo straciliśmy kilka łatwych piłek. Gdyby dziewczyny zagrały na swoim normalnym poziomie to do przerwy powinno być gdzieś 7-8 bramek różnicy. W drugiej połowie było trochę nerwowości, bo jednak straciliśmy liderkę. Nie ma co ukrywać, że Grażyna jest naszym najważniejszym ogniwem. Bez naszej liderki gra się nam trochę trudno. W przerwie widzieliśmy, że jest to bardzo poważna kontuzja. Na razie trudno powiedzieć, ale wszystko wskazuje na to, że jest to złamanie kości krzyżowej. Bardzo bolesna kontuzja. Nie jestem jednak lekarzem, ale obawy mamy i się martwimy. Zagraliśmy za nerwowo. Pogoń z kolei poczuła, że jest szansa coś ugrać. Mecz walki, trochę błędów. Remis, z którego jestem zadowolony, bo mogliśmy zarówno przegrać, jak i wygrać.

Lidia Żakowska (rozgrywająca AZS AWF Gardinia): Uważam, że mecz był bardzo nerwowy w naszym wykonaniu. Grałyśmy dość chaotycznie. W drugiej połowie dziewczyny nas dogoniły i potem grały bramka za bramkę, także było nam bardzo ciężko. Wiedziałyśmy, że tutaj tak łatwo punktów nie da się urwać. Straciłyśmy w dodatku jeszcze w początkowych minutach Grażynę Pietras. To nas też na pewno trochę zdeprymowało i tak to potem wyglądało.

Małgorzata Król (kołowa AZS AWF Gardinia): My nie zagrałyśmy tego co potrafimy. W drugiej połowie rzuciłyśmy tylko 8 bramek, dlatego teoretycznie tę połowę przegrałyśmy. Nasza nieskuteczność w grze w przewadze mściła się kontratakami ze strony przeciwniczek. Brak naszej liderki też spowodował taką lekką niemoc. Aczkolwiek ważne jest to, że uratowałyśmy ten remis. Mogłyśmy też ten mecz przegrać. Ważny jest remis na trudnym terenie. Jednak nasza gra daje jeszcze trochę do myślenia, ponieważ tak, jak tabela wskazuje mamy trochę wyższe miejsce i jednak ambitniejszych, że tak powiem, przeciwników przed sobą. Będąc w takiej dyspozycji musimy się sprężyć, żeby osiągnąć lepszy wynik

Komentarze (0)