Różne opinie po meczu Politechnika - Ostrovia

Niedzielny, bardzo emocjonujący mecz zaplecza ekstraklasy, pomiędzy Politechniką Radomską a Ostrovią Ostrów Wielkopolski, zakończył się remisem. Po ostatniej syrenie trenerzy obu zespołów podzielili się refleksjami na temat tych zawodów. Opinie Edwarda Strząbały i Pawła Ruska różniły się od siebie.

W barwach AZS-u zadebiutowali dwaj nowi gracze. Występy Jarosława Sieczki i Marcina Gładysza można ocenić jako przyzwoite. Ze względu na dużą rotację, na jaką zdecydował się trener Edward Strząbała, obaj spędzili na parkiecie sporo czasu. - Jarek Sieczka pomógł nam dużo w obronie. Widać, że w ataku nie jest jeszcze zgrany z resztą drużyny. Powinniśmy mieć z niego pożytek - tak szkoleniowiec ocenił występ doświadczonego zawodnika, pozyskanego z Politechniki Świętokrzyskiej.

Jeśli chodzi o aspekty czysto boiskowe, to przyjezdni lepiej grali skrzydłami. - Ponadto, o rezultacie zadecydował przede wszystkim brak konsekwencji z naszej strony - uważa opiekun radomian. - Popełniliśmy za dużo przewinień. Powinniśmy grać bardziej agresywnie w obronie, ale unikać dużej ilości fauli. Zasłużyliśmy na dwa punkty, powinniśmy wygrać to spotkanie - nie ma wątpliwości.

Trener Politechniki pochwalił bramkarzy - Filipa Jarosza i Piotra Burego. Z kolei Paweł Rusek, szkoleniowiec ostrowian, nie narzeka na rezultat osiągnięty przez swoich podopiecznych. - Mecz był wyrównany, podobnie jak siły obu drużyn. Żadna z ekip nie mogła wyjść na prowadzenie wyższe niż dwoma bramkami. Remis jest więc zasłużonym wynikiem - mówi.

Ostrovia pozostała więc na bezpiecznym, szóstym miejscu w tabeli i obecnie ma trzy "oczka" przewagi nad kolejnym Viretem Zawiercie. Z kolei radomianie nie wykonali założenia swojego trenera - w ostatniej kolejce przed przerwą świąteczno-noworoczną mieli wygrać i zakończyć rok na ósmej lokacie. Tak się nie stało, choć przesunęli się o miejsce wyżej - z dorobkiem siedmiu punktów wyprzedzają trzy ekipy, zamykające stawkę dwunastu drużyn.

Komentarze (0)