Czwartkowe spotkanie miało dla obu zespołów bardzo duże znaczenie. Jego stawką było w przypadku wrocławianek ósme, a w przypadku KSS-u - szóste miejsce w ligowej tabeli. Akademiczki liczyły, że uda im się nadrobić jeden punkt straty do podopiecznych Zdzisława Wąsa. Jednak to nie one były faworytkami. Kielczanki miały za sobą wsparcie miejscowych kibiców i to okazało się ich największym atutem.
Dość niespodziewanie pojedynek lepiej rozpoczęły przyjezdne, które po pięciu minutach prowadziły już 2:0. Gospodynie dość szybko uspokoiły grę, co pozwoliło im w ciągu pięciu kolejnych minut nie tylko wyrównać, ale nawet objąć prowadzenie 4:3. Nieźle spisywały się w tym czasie kieleckie skrzydłowe - Kinga Lalewicz i Marzena Paszowska. Dzięki konsekwentnej postawie w defensywie, KSS-owi udało się zbudować skromną przewagę. Podopieczne Marka Karpińskiego nie pozwoliły jednak rywalkom całkowicie przejąć inicjatywy. Na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy gospodynie prowadził 10:7. Na nieszczęście dla AZS-u w tym momencie bardzo poważnie wyglądającej kontuzji nabawiła się Grażyna Pietras. Jak się później okazało rozgrywającej odnowił się uraz kości krzyżowej. To fatalna wiadomość dla tej zawodniczki. Nieco wcześniej kontuzji dłoni doznała też Lidia Żakowska, ale w drugiej części meczu pojawiła się na parkiecie. Po 30 minutach kielczanki prowadziły 11:8.
Drugą połowę lepiej rozpoczęły gospodynie, które szybko rzuciły rywalkom dwa gole. Nieźle funkcjonowała kielecka obrona, utrudniając rywalkom rozgrywanie akcji. KSS starał się grać najprostszymi rozwiązaniami, ale przynosiło to oczekiwane rezultaty. W 33. minucie swoje pierwsze trafienie zaliczyła Bułgarka Stefka Agova - zwykle najskuteczniejsza zawodniczka w ekipie ze stolicy świętokrzyskiego. Cztery minuty później kielczanki prowadziły już 15:10 i dość długo utrzymywały skromną, kilkubramkową przewagę. W ofensywie pierwsze skrzypce grała niespodziewanie Kamila Skrzyniarz, która świetnie egzekwowała też rzuty karne. Dla byłej zawodniczki SPR-u Lublin, był to chyba najlepszy występ w tym sezonie. W 50. minucie po jej dziewiątym trafieniu, KSS prowadził 24:16.
Z każdą chwilę przyjezdne miały coraz większe problemy z przebiciem się przez szczelną obronę rywalek, zaś KSS konsekwentnie powiększał prowadzenie. W ostatnich pięciu minutach spotkania wrocławianki najwyraźniej pogodziły się z porażką, jakby czekając tylko na końcową syrenę. Jednak kielczanki nie maiły litości. W 59. minucie po trafieniu Mileny Kot przewaga KSS-u sięgnęła dwunastu bramek (32:20), a trener Zdzisław Wąs poprosił jeszcze o przerwę. Po wznowieniu wynik nie uległ już zmianie i dwa punkty zostały w Kielcach. Wygrana KSS-u oznacza, że zespół ten awansował na szóste miejsce w tabeli, wyprzedzając Piotrcovię Piotrków Tryb. oraz KPR Jelenia Góra. Wrocławianki pozostały na dziewiątej pozycji.
KSS Kielce - AZS AWF Gardinia Wrocław 32:20 (11:8)
KSS: Kozieł - Skrzyniarz 11, Paszowska 7, Agova 5, Rosińska 3, Lalewicz 2, Kot 2, Drabik 2, Nowak, Piechnik.
AZS: Słota, Olejnik -Żakowska 6, Antoszewska 4, Grądowa 3, Wynnyk 2, Perek 2, Rupp 1, Pietras 1.