Wągrowczanie w pojedynku z ekipą kierowaną przez Zbigniewa Markuszewskiego zmarnowali aż sześć rzutów karnych. Pięć niecelnych rzutów z linii siedmiu metrów padło w drugiej odsłonie spotkania. Jako przyczynę sobotniej porażki Dariusz Molski wskazuje właśnie na ten element.
- Spełnił się niestety najgorszy dla nas scenariusz. Wygrana ustawiłaby nas w komfortowej sytuacji. Ulegając Chrobremu Głogów u siebie, będziemy musieli teraz szukać punktów na wyjazdach. Zaczynają się dla nas schody... Nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego mieliśmy tak niską skuteczność w rzutach karnych. Dawid Przysiek, który słynie z bardzo wysokiej skuteczności w rzutach z linii siedmiu metrów, dziś ich nie mógł wykorzystać. To samo dotyczyło trzech innych graczy. Tak nieraz bywa, że nie zawsze wszystko się udaje. Mieliśmy w całym spotkaniu bardzo dobrą skuteczność rzutową. Wykorzystaliśmy wszystkie możliwe akcje w ataku, z których mogły paść bramki. Dobry powrót do obrony zanotowali głogowianie, dlatego też nie mogliśmy przeprowadzić wielu kontrataków. Gdybyśmy wykorzystali rzuty karne, to wygralibyśmy kilkoma bramkami - tłumaczył po meczu trener Nielby.
Porażka na własnym terenie z Chrobrym, a także wygrana Powenu Zabrze na wyjeździe z Jurandem Ciechanów spowodowały, że wągrowieccy szczypiorniści spadli na 8. lokatę w tabeli ligowej. Walka o kolejne punkty będzie teraz trudniejsza, żółto-czarnych czekają bowiem pojedynki na wyjeździe z: Tauronem Stalą Mielec, Azotami Puławy oraz MMTS-em Kwidzyn. Starcie żółto-czarnych z mielczanami odbędzie się w sobotę (11 lutego) o godzinie 18:00. - W trzech kolejnych meczach wyjazdowych nie jesteśmy skazani na pożarcie. Będziemy jednak musieli grać pod presją, a tego nie lubimy - oceniał pierwszy szkoleniowiec wągrowieckiego MKS-u.