Dużo zależy od głowy - rozmowa z Anną Rostankowską, rozgrywającą SPR Pogoni Baltica Szczecin

Zadowolone po wygranym spotkaniu szczecinianki i załamana drużyna przeciwna. Dla tych pierwszych był to mecz o przedłużenie szans, dla drugich z kolei coraz bardziej prawdopodobna staje się gra w grupie spadkowej, której przed sezonem nikt nie zakładał. A jeśli tak to nie będzie to ostatnie spotkanie między tymi ekipami. Portalowi SportoweFakty.pl wywiadu udzieliła rozgrywająca Pogoni Baltica Anna Rostankowska.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Krzysztof Kempski: Spotkanie z Piotrcovią było pierwszym z tych o wóz albo przewóz. Po tym meczu można powiedzieć, że ten wóz jedzie dalej.

Anna Rostankowska: Tak. Teraz są w zespole znacznie lepsze nastroje. Jednak ta wygrana podziałała na nas jeszcze bardziej mobilizująco. Mam nadzieję, że za tydzień ta historia się powtórzy i że znowu wygramy.

Do przerwy było 10:11. Sytuacja wyglądała jednak optymistycznie.

- Cieszę się tym bardziej, że właśnie w tak trudnym momencie pierwszej połowy, kiedy one zaczęły nas doganiać, my się nie podłamałyśmy i że mimo wszystko walczyłyśmy dalej do samego końca. Gra bramka za bramkę i widać było, że to było takie fajne, równe spotkanie.

Trener już przed meczem uczulał zwłaszcza na Agatę Wypych. Udało się zatrzymać tę zawodniczkę, zwłaszcza w pierwszej połowie, w której rzuciła tylko jedną bramkę.

- Tak wiedziałyśmy o tej zawodniczce już trochę. Nasza obrona dobrze funkcjonowała w tym meczu. Ada Płaczek bramkę jednym słowem zamurowała.

Nad jakimi elementami gry pracowałyście najmocniej przed tym meczem?

- Skupiałyśmy się na ich zagrywkach. Dużo rzeczy powiedział nam też nasz trener, zarówno indywidualnie jak i ogólnie. Ćwiczyłyśmy przede wszystkim obronę. Na tym elemencie gry chciałyśmy się skupić.

Ostatnio zawodzą skrzydłowe w Pogoni. Mowa tu np. o Kasi Sabale. Czym to może być Twoim zdaniem spowodowane?

- Kasia miała jeden taki słabszy mecz i myślę, że się tym trochę podłamała i może dlatego jest teraz taka sytuacja. Niemniej jednak myślę, że szybko z tego wyjdzie i będzie dalej rzucać dla nas ważne bramki.

W zespole, który niewątpliwie gra znacznie lepiej niż jeszcze chociażby dwa miesiące temu zdarzają się przestoje, wkradają się błędy, które decydują o tym, że tych punktów potem nie zdobywacie. Tak było zarówno z KPR-em w Szczecinie jak i KSS-em w Kielcach, gdzie jeszcze w 43. minucie prowadziłyście 19:18. Z czego to wynika?

- Mamy jakieś takie słabe momenty. Nie wiem czy to leży gdzieś w naszej psychice. Wiadomo, że w pewnym momencie też nam brakowało oddechu na boisku, ale nie można tego tak tłumaczyć. Myślę, że to kwestia głowy, dużo właśnie od niej zależy.

Od pewnego już czasu trenują z wami trzy Białorusinki i Rosjanka. Konkurencja jest co raz większa. Jak podchodzicie do tego faktu?

- Bardzo dobrze. Pomogło to nam na pewno, zresztą to widać też na boisku. Bardzo się cieszymy, że do nas przyszły dziewczyny, które mogą nam pomóc.

Jak wygląda komunikacja z tymi koleżankami w zespole?

- Przede wszystkim mimika, gestykulacja również. One już bardzo dużo rozumieją. Są to bardzo zdolne dziewczyny, szybko uczą się polskiego. Naprawdę już bardzo dużo potrafią.

Przed wami kolejny rywal AZS AWF Gardinia Wrocław. W Szczecinie byłyście bardzo bliskie ich pokonania. We Wrocławiu będzie jednak zupełnie inaczej, ale na tamtej hali też już grałyście w spotkaniu pucharowym. Będzie wam przez to łatwiej?

- Myślę, że tak, że będzie to nasz dodatkowy atut. Znamy ten zespół, to jest dobra strona tego wszystkiego. No cóż, zobaczymy jak będzie wyglądał ten tydzień. Przy dobrych treningach, tak jak to było w tym tygodniu to myślę, że będzie wszystko ok.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×