Olsztynianie do niedzielnego spotkania przystępowali z pozycji faworyta. Przede wszystkim na korzyść Warmii działał brak po stronie ciechanowian zawieszonego Michała Prątnickiego. Spore znaczenie miał również fakt, że drużyna Krzysztofa Maciejewskiego wygrała w Ciechanowie na zakończenie sezonu zasadniczego. Boisko zweryfikowało jednak przedmeczowe zapowiedzi. Warmia przegrała i to zasłużenie, bowiem Jurand tego dnia był lepszy.
- Przyjechaliśmy do Ciechanowa po dwa punkty. Dla Juranda był to mecz o życie, bo porażka oznaczała dla niego eliminację z gry o utrzymanie w lidze. Zagraliśmy bardzo słabo - przyznaje Jacek Zyśk, rozgrywający Warmii. - Na początku meczu graliśmy nerwowo. Zrobiliśmy sporo błędów technicznych. Piłka nam uciekała. Brakowało nam pewności, a Jurand grał konsekwentnie. Gratulacje dla zespołu z Ciechanowa - dodaje doświadczony szczypiornista.
Bardzo duże zamieszanie w defensywie olsztynian wprowadził Tomasz Klinger. Warmia nie potrafiła upilnować młodego rozgrywającego. - Słowa uznania dla Klingera. Nie mogliśmy znaleźć na niego sposobu - mówi Zyśk. Warmia jest jednak sama sobie winna, notując w końcówce spotkania dwa fatalne pudła przy remisie. - Wynik byłby inny, gdyby to zostało rzucone - nie ma wątpliwości Zyśk. - Te dwie zmarnowane sytuacje były naszym przysłowiowym gwoździem do trumny. Gdybyśmy je wykorzystali, to Warmia cieszyłaby się z dwóch punktów - dodaje.
Z przekroju całego spotkania Jurand bardziej zasłużył na zwycięstwo. Ciechanowianie wykazali więcej determinacji w grze obronnej oraz skuteczniej atakowali bramkę przeciwnika, szczególnie w pierwszej połowie. - Może myśleliśmy, że ten mecz sam się wygra - mówi Zyśk. - Na pewno byliśmy skoncentrowani. Wiedzieliśmy, że nie możemy lekceważyć zespołu z Ciechanowa. Jurand zagrał z większym zacięciem, z większą werwą. Gospodarze mieli wsparcie kibiców i to ich uskrzydliło - twierdzi rozgrywający.
- Straciliśmy 27 bramek. To jest bardzo dużo. Ten mecz musimy zaliczyć do nieudanych. Pod względem gry w obronie, szczególnie w pierwszej połowie, bo w drugiej części jako tako to wyglądało. W ataku również nie pokazaliśmy żadnej rewelacji - tłumaczy Zyśk, którego Warmia w najbliższą sobotę zagra w Lubinie z tamtejszym Zagłębiem. Będzie to drugi mecz olsztynian w rundzie play-out.