Trener Juranda: To była wielka walka

Długo wyczekiwane zwycięstwo odnieśli w niedzielę szczypiorniści Juranda Ciechanów, którzy pokonali we własnej hali Warmię Olsztyn. Po meczu zadowolenia nie krył Paweł Noch, szkoleniowiec ciechanowian.

Krzysztof Podliński
Krzysztof Podliński

Od grudnia zeszłego roku trwała niemoc ciechanowian. Wówczas podopieczni Pawła Nocha pokonali w meczu wyjazdowym Azoty Puławy. Na kolejne zwycięstwo przyszło im czekać do minionej niedzieli, kiedy beniaminek okazał się lepszy od Warmii Olsztyn. Choć o wygranej zadecydowała bramka na trzy sekundy przed końcem spotkania, to nie da się oprzeć wrażeniu, że Jurand triumfował zasłużenie.

- To był mecz wielkiej walki - mówi zadowolony Noch. - Takiej piłki ręcznej, do której przyzwyczajeni są kibice w sezonie zasadniczym, dużo w tym spotkaniu nie było. Była jedna, wielka walka i to my wyszliśmy z niej zwycięsko. Nasza obrona była zdecydowanie bardziej agresywna niż w poprzednich meczach - podkreśla.

Warto nadmienić, że swoją szansę w defensywie od początku spotkania otrzymał dotychczasowy zmiennik Sławomir Dmowski i ją wykorzystał. - Trochę zmieniliśmy w obronie. Postawiliśmy na Sławka, który ma naprawdę ogromny charakter do walki - stwierdza Noch. Szkoleniowiec zwraca również uwagę na dobrą postawę Rafała Grzybowskiego między słupkami. - Dzięki temu, że chłopcy grali z taką determinacją w obronie, to przebudził się Rafał. Może to nie był jego taki fantastyczny mecz, jakie pokazywał na jesieni, ale trzeba przyznać, że pomógł nam w bardzo znaczny sposób.

Trener Noch w przekroju całego meczu wykorzystał niemal wszystkich zawodników. W szeregach ciechanowian na parkiet nie wybiegł jedynie rezerwowy bramkarz Marek Wróbel. Wcześniej sztab szkoleniowy beniaminka nie rotował składem w takim stopniu.

- To było podyktowane problemami zdrowotnymi. Konradowi Rurarzowi coś dolegało, więc nie mógł grać. Rafał Krajewski podkręcił kostkę i również wypadł. Musieliśmy się ratować Łukaszem Jurkiewiczem na prawym skrzydle, który w ważnym momencie zdobył bramkę. Grał także Piotrek Kraszewski i chyba trafił po raz pierwszy w ekstraklasie. Piotrek jest czasami zgaszony na placu, ale gratuluję mu. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz odważniejszy - mówi Noch.

Szkoleniowiec ciechanowian znalazł jeden mankament w grze swojego zespołu. Mianowicie, gdy jego drużyna wypracowała sobie przewagę kilku bramek, to nie potrafiła jej powiększyć. Wręcz przeciwnie, Jurand pozwolił zmniejszyć dystans olsztynianom.

- Do tego fragmentu trzeba się przyczepić. Prowadzimy w drugiej połowie czterema trafieniami, mamy piłkę i podejmujemy bardzo pochopne decyzje rzutowe. To nie powinno nam się zdarzyć, ale mając na uwadze, że dysponujemy bardzo młodym składem, to takie rzeczy będą się przytrafiały i in minus będą nas zaskakiwały. Musimy się uczyć tego, żeby w takich sytuacjach grać jeszcze bardziej konsekwentnie i tę przewagę próbować zwiększać, bo to jest pierwsza końcówka, którą w tym roku kalendarzowym udało nam się wygrać - tłumaczy Noch.

W niedzielnym meczu z Warmią Olsztyn, Jurand musiał sobie radzić bez zawieszonego Michała Prątnickiego. Na szczęście dla ciechanowian brak kapitana był mało widoczny. Być może owa sytuacja dodatkowo zmotywowała graczy beniaminka.

- Myślę, że drużyna do każdego meczu podchodziła w podobny sposób. W pewnych momentach przeciwnik nam odjeżdżał i ta determinacja gdzieś siadała. Mamy nadzieję, że Michał dojdzie do nas po meczu w Wągrowcu i dostosuje się do tej atmosfery walki, jaka panuje w zespole, znając jego charakter czasami zbytnio impulsywny. Liczymy, że Michał pomoże nam w dalszej walce - kończy Noch.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×