Od grudnia zeszłego roku trwała niemoc ciechanowian. Wówczas podopieczni Pawła Nocha pokonali w meczu wyjazdowym Azoty Puławy. Na kolejne zwycięstwo przyszło im czekać do minionej niedzieli, kiedy beniaminek okazał się lepszy od Warmii Olsztyn. Choć o wygranej zadecydowała bramka na trzy sekundy przed końcem spotkania, to nie da się oprzeć wrażeniu, że Jurand triumfował zasłużenie.
- To był mecz wielkiej walki - mówi zadowolony Noch. - Takiej piłki ręcznej, do której przyzwyczajeni są kibice w sezonie zasadniczym, dużo w tym spotkaniu nie było. Była jedna, wielka walka i to my wyszliśmy z niej zwycięsko. Nasza obrona była zdecydowanie bardziej agresywna niż w poprzednich meczach - podkreśla.
Warto nadmienić, że swoją szansę w defensywie od początku spotkania otrzymał dotychczasowy zmiennik Sławomir Dmowski i ją wykorzystał. - Trochę zmieniliśmy w obronie. Postawiliśmy na Sławka, który ma naprawdę ogromny charakter do walki - stwierdza Noch. Szkoleniowiec zwraca również uwagę na dobrą postawę Rafała Grzybowskiego między słupkami. - Dzięki temu, że chłopcy grali z taką determinacją w obronie, to przebudził się Rafał. Może to nie był jego taki fantastyczny mecz, jakie pokazywał na jesieni, ale trzeba przyznać, że pomógł nam w bardzo znaczny sposób.
Trener Noch w przekroju całego meczu wykorzystał niemal wszystkich zawodników. W szeregach ciechanowian na parkiet nie wybiegł jedynie rezerwowy bramkarz Marek Wróbel. Wcześniej sztab szkoleniowy beniaminka nie rotował składem w takim stopniu.
- To było podyktowane problemami zdrowotnymi. Konradowi Rurarzowi coś dolegało, więc nie mógł grać. Rafał Krajewski podkręcił kostkę i również wypadł. Musieliśmy się ratować Łukaszem Jurkiewiczem na prawym skrzydle, który w ważnym momencie zdobył bramkę. Grał także Piotrek Kraszewski i chyba trafił po raz pierwszy w ekstraklasie. Piotrek jest czasami zgaszony na placu, ale gratuluję mu. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz odważniejszy - mówi Noch.
Szkoleniowiec ciechanowian znalazł jeden mankament w grze swojego zespołu. Mianowicie, gdy jego drużyna wypracowała sobie przewagę kilku bramek, to nie potrafiła jej powiększyć. Wręcz przeciwnie, Jurand pozwolił zmniejszyć dystans olsztynianom.
- Do tego fragmentu trzeba się przyczepić. Prowadzimy w drugiej połowie czterema trafieniami, mamy piłkę i podejmujemy bardzo pochopne decyzje rzutowe. To nie powinno nam się zdarzyć, ale mając na uwadze, że dysponujemy bardzo młodym składem, to takie rzeczy będą się przytrafiały i in minus będą nas zaskakiwały. Musimy się uczyć tego, żeby w takich sytuacjach grać jeszcze bardziej konsekwentnie i tę przewagę próbować zwiększać, bo to jest pierwsza końcówka, którą w tym roku kalendarzowym udało nam się wygrać - tłumaczy Noch.
W niedzielnym meczu z Warmią Olsztyn, Jurand musiał sobie radzić bez zawieszonego Michała Prątnickiego. Na szczęście dla ciechanowian brak kapitana był mało widoczny. Być może owa sytuacja dodatkowo zmotywowała graczy beniaminka.
- Myślę, że drużyna do każdego meczu podchodziła w podobny sposób. W pewnych momentach przeciwnik nam odjeżdżał i ta determinacja gdzieś siadała. Mamy nadzieję, że Michał dojdzie do nas po meczu w Wągrowcu i dostosuje się do tej atmosfery walki, jaka panuje w zespole, znając jego charakter czasami zbytnio impulsywny. Liczymy, że Michał pomoże nam w dalszej walce - kończy Noch.