Od pierwszych minut na parkiecie hali Bonifika rozgorzała prawdziwa wojna. Mnóstwo błędów, strat i niecelnych podań tylko potwierdziło wagę tego pojedynku dla obu zespołów. Wicemistrzowie Polski zaczęli jednak lepiej od Słoweńców. Już w 6. minucie kielczanie prowadzili 4:1. Świetnie w tym okresie funkcjonował kontratak, a w bramce dobrze radził sobie bohater pierwszego meczu, Sławomir Szmal. Gospodarze nie zamierzali jednak składać broni. W 17. minucie Słoweńcom udało się w końcu odrobić straty i Matjaz Mlakar doprowadził do remisu (6:6). W ekipie gości słabo spisywał się Chorwat Denis Buntić, którego przed meczem najbardziej obawiali się zawodnicy Cimosu.
Od tego momentu rozpoczęła się klasyczna gra "gol za gol". Żaden z zespołów nie był w stanie uzyskać większej przewagi, ale wydawało się, że to Vive ma inicjatywę. Kielczanie zawdzięczali to głównie dobrej defensywie, gdzie wyróżniał się przede wszystkim Mateusz Jachlewski. Gorzej funkcjonował atak. Żółto-biało-niebiescy popełniali tu zbyt wiele błędów, często dając się ponieść emocjom i robiąc niepotrzebnie bohatera z bramkarza Gorazda Skofa. Na minutę przed końcem pierwszej połowy na tablicy świetlnej ponownie był remis (12:12). Chwilę później Rastko Stojković dał kielczanom kolejne prowadzenie, a o czas poprosił trener Fredi Radojković. Gospodarze nic już jednak nie wskórali i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 12:13.
Tuż po przerwie ponownie dał o sobie znać Sławomir Szmal, który obronił rzut karny nieomylnego w pierwszych 30 minutach Matjaza Brumena. Trener Bogdan Wenta desygnował też na plac gry Michała Jureckiego, który był ostatnio w ogniu krytyki. Pierwsza bramka po przerwie padła dopiero w 34. minucie, a jej autorem był Patryk Kuchczyński. Oba zespoły miały ogromne problemy z przedarciem się przez defensywę rywali. Mimo to kielczanie nadal utrzymywali skromną, jedno-dwubramkową przewagę. W 38. minucie Vive prowadziło już 17:14, ale cztery kolejne błędy kapitana polskiego zespołu, Grzegorza Tkaczyka (dwie straty i dwa niecelne rzuty) spowodowały, że 5 minut później Słoweńcy doprowadzili do kolejnego remisu (17:17).
W poczynania kielczan wdarła się niepotrzebna nerwowość. Goście zaczęli popełnić liczne błędy, co rywale konsekwentnie wykorzystywali. W 47. minucie Sebastian Skube dał gospodarzom pierwsze prowadzenie (19:18). Dwie minuty później było już 21:19 i przy takim wyniku to mistrzowie Słowenii byli w kolejnej rundzie. Od tego momentu rozpoczęła się walka z czasem, którą lepiej wytrzymali gospodarze. Kiedy przy stanie 24:23 kolejne trafienie dla Cimosu zaliczył Brumen, a trzecią dwuminutową karę i w konsekwencji czerwoną kartkę, otrzymał Tkaczyk, stało się jasne, że Vive nie zdoła już przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie kielczanie przegrali 23:25 i odpadli z dalszej rywalizacji.
RK Cimos Koper - Vive Targi Kielce 25:23 (12:13)
Cimos:
Skof, Vran - Skoko 3, Dobelsek 1, Brumen 9 (4), Cemas, Bombac 2, Poklar, Dzono, Krivokapić 4 (1), Skube 3, Mlakar 1, Konecnik 1, Rapotec 1, Bogunović, Bundalo.
Kary: 8 minut (Brumen, Krivokapić, Rapotec, Bundalo)
Karne: 5/6
Vive: Szmal, Cleverly - Buntić 2, Grabarczyk, Olafsson 4, Zaremba, Jurecki, Kuchczyński 4, Rosiński, Tkaczyk 4, Jachlewski 3, Zorman 1, Stojković 5 (2), Musa.
Kary: 10 minut (Tkaczyk 3x - czerwona kartka, Musa)
Karne: 2/2
Widzów: 3000