Czesław Michniewicz: Początek jak w małżeństwie
Czesław Michniewicz w niedzielę zadebiutuje w roli pierwszego szkoleniowca Polonii Warszawa. Czarne Koszule przy Konwiktorskiej zmierzą się ze Śląskiem Wrocław.
Były szkoleniowiec Jagiellonii Białystok umowę z klubem podpisał w środę, a prezes Józef Wojciechowski chwalił go za to, że w trakcie negocjacji o stołecznym zespole wiedział tak dużo, jakby pracował przy Konwiktorskiej co najmniej od miesiąca. - Piłka to moja pasja i interesują się nią nie tylko wtedy, kiedy mi za to płacą - uśmiecha się Michniewicz.
Z pierwszych dni pracy przy Konwiktorskiej 42-letni trener jest zadowolony. - To przyjemna robota. Widzę, że chłopaki chętnie wykonują polecenia. Chciałbym, żeby każdy z zawodników myślał na boisku tak jak ja i nad tym pracujemy. Piłkarz musi wiedzieć, co chce w danym momencie zrobić, musi myśleć pozytywnie i trzymać głowę podniesioną w górze, żeby jedna stracona bramka nie kończyła meczu.
Były szkoleniowiec Jagiellonii zamierza dokonać zmian w sposobie gry formacji defensywnej. - Nie chcę, żeby mój zespół łapał przeciwnika na spalonego na środkowej linii boiska. Musimy też popracować nad reakcję po stracie piłki. Przede wszystkim od każdego zawodnika wymagam tego, by zaangażował się w grę obronną, bo już na początku trafiamy na Śląsk, który gra bardzo szeroko, ma świetnych skrzydłowych i szybkich napastników, których dobrymi piłkami potrafi obsłużyć Mila - przyznaje trener Polonii.
Michniewicz podkreśla też, że w zespole nie ma żadnych podziałów ani konfliktów. - W prasie czytałem na ten temat różne rzeczy, ale ja w drużynie żadnych antagonizmów nie widzę. Byt kształtuje świadomość i jak nie ma wyników, to szuka się różnych rzeczy, kto kogo lubi, a kto kogo nie. Ja nie jestem niczym obciążony, patrzę na każdego zawodnika przychylnym okiem. Może, gdybym pracował przy Konwiktorskiej dłużej, to inaczej spoglądałbym na pewne sprawy, ale to jest jak z małżeństwem: początek jest fajny i zobaczymy, co będzie później - kończy.