Radomscy szczypiorniści żegnają się ze swoją publicznością

Sobotni mecz będzie ostatnim dla Politechniki Radomskiej przed własną publicznością w tym sezonie. Przynajmniej w rundzie zasadniczej. Kibice Akademików będą mieli jednak nie lada gratkę - do hali przy ul. Chrobrego zawita lider tabeli, Piotrkowianin. Świetnie grający w ostatnim czasie radomianie wcale nie stoją na straconej pozycji.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Pierwsza liga finiszuje. Póki co, AZS znajduje się na bezpiecznym, dziewiątym miejscu, które gwarantuje uniknięcie baraży. Podopiecznych Romana Trzmiela czeka nie lada wyzwanie - podejmą najlepszy obecnie zespół rozgrywek. Piotrkowianie do tej pory przegrali tylko raz. Nie należy jednak zapominać o tym, że w radomskiej hali poległ już niejeden silny rywal. Własny parkiet przemawia na korzyść Akademików.

Poza wspomnianymi już wiele razy: walecznością, hartem ducha i ambicją, zawodnikom Politechniki nie można odmówić umiejętności i niesamowitej kondycji. Grający od dobrych kilkunastu spotkań w okrojonym do granic możliwości składzie radomianie potrafią "zabiegać" przeciwników.

Kapitalnie gra Grzegorz Mroczek, jeden z najlepszych strzelców ligi. W starciu z Olimpią rzucił 13 bramek. To jego najbardziej powinni się obawiać piotrkowianie. Do składu powinien powrócić Łukasz Guzik, który w ostatnim spotkaniu pauzował z powodu kontuzji kolana. Na pewno zabraknie Jarosława Sieczki. - Pojawiły się problemy finansowe. Nie będziemy już korzystać z jego usług - mówił nie tak dawno Roman Trzmiel. Z kolei za granicę wyjechał Bartłomiej Dąbrowski.

W pierwszym pojedynku pomiędzy obiema ekipami triumfował Piotrkowianin 33:30. Sobotni mecz (początek o godz. 18) zapowiada się ciekawie. Jeśli wygraliby Akademicy, wówczas pozostałoby im postawienie "kropki nad i" w ostatnim, wyjazdowym spotkaniu, przeciwko zdegradowanemu już MTS-owi Chrzanów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×