Marcin Pietruszka: Graliśmy na luzie

Marcin Pietruszka był najskuteczniejszym zawodnikiem Wolsztyniaka w meczu ze Spójnią Wybrzeże Gdańsk. Jego zespół przegrał jednak w Ergo Arenie różnicą dwóch trafień.

- Był to dla nas trudny mecz, szczególnie po tak dalekiej podróży - nie kryje w rozmowie ze SportoweFakty.pl doświadczony rozgrywający. Jego zespół poniedziałkowe spotkanie rozpoczął nieźle, szczypiorniści z Wolsztyna prowadzili 5:3, 8:4 i 11:8, w końcówce pierwszej połowy stracili jednak pięć goli z rzędu i do szatni schodzili z dwoma trafieniami straty do drużyny Daniela Waszkiewicza.

- Graliśmy troszeczkę uskrzydleni faktem, że mamy już pewne utrzymanie i nie grożą nam ani baraże, ani spadek. Dzięki temu przez większość meczu prezentowaliśmy się przyzwoicie, były jednak w naszej grze momenty przestoju, popełnialiśmy proste błędy, a przeciwnik momentalnie wykorzystywał to w postaci kontr. W pierwszej połowie dwukrotnie straciliśmy przewagę, bardzo szkoda tego momentu - przyznaje Pietruszka.

Marcin Pietruszka rzucił w Ergo Arenie dziesięć goli
Marcin Pietruszka rzucił w Ergo Arenie dziesięć goli

Po przerwie jego zespół długo dotrzymywał kroku gospodarzom, na dziesięć minut przed końcem - po rzuceniu trzech goli z rzędu - rywal zdołał jednak nieznacznie odskoczyć i prowadzenia gdańszczanie nie oddali już do samego końca. - W drugiej połowie mecz toczył się w rytmie bramka za bramkę, różnica się trzymała i nie udało nam się przełamać przeciwnika - relacjonuje gracz Wolsztyniaka. - Generalnie wydaje mi się jednak, że spotkanie mecz w naszym wykonaniu było dosyć udane.

W pierwszych minutach obie ekipy wyglądały na przytłoczone, zawodnikom po raz pierwszy w życiu przyszło bowiem rywalizować na 11-tysięcznym obiekcie, który w trakcie meczu powoli wypełniał się kibicami. - Sala robiła wrażenie i na pewno z tego powodu wszystkim było ciężko. Po cichu spodziewaliśmy się, że w drugiej połowie kibiców będzie przybywać, bo u nas w kraju takie mecze jak starcie z Polaków z Niemcami odbywają się rzadko i są ogromnym wydarzeniem - mówi Pietruszka.

Dla jego drużyny był to przedostatni mecz w tym sezonie, pierwszoligowe rozgrywki Wolsztyniak zwieńczy starciem z Vetreksem Kościerzyna. W tej chwili zespół Giennadija Kamielina w tabeli jest siódmy i nie grozi mu ani spadek, ani awans do górnej części ligowej tabeli. - Jak już mówiłem, dzięki temu w Gdańsku graliśmy bez obciążeń. Zupełnie inaczej rywalizuje się ze sznurkiem na gardle, mając swobodę i luz więcej na parkiecie wychodzi - podsumowuje najlepszy strzelec siódemki z Wolsztyna.

Komentarze (0)