Konkurs na stanowiska trenerów młodzieżowych

Zwłaszcza wynagrodzenie za 60-100 dni w roku. Oznacza to, że pozostałe 265 ( lub 266 ) ma pracować społecznie na rzecz pomyślnego rozwoju, ku chwale. W swojej dociekliwości idę dalej. Policzmy : 100 dni - ok. 30 zawodników , to 3,3 dnia na zawodnika, w tym ćwierć - pół - i finały rozgrywek młodzieżowych. Problem jest z kilkoma zawodnikami z klubów zagranicznych, którzy się pokazują ale co tam. Związek głupi nie jest i celnie ripostuje : ale przecież są kluby gdzie gra potencjalnie kilku zawodników. A niech to kaczka w łopatkę poliże - tego nie przemyślałem. Wobec tego do ataku przechodzę ja, i podwajam wielkość dobo-zawodnika do 6,6. To związek na to : ... - jakie na to, nie musi się tłumaczyć. A teraz poważnie. Czy komuś naprawdę trzeba tłumaczyć, że przygotowanie zawodnika do gry w kadrze leży wyłącznie na trenerach klubowych. Na tych którzy codziennie pracują z młodymi ludźmi. Związek zdaje się tego nie zauważać. Nie słyszałem o jakichkolwiek zachętach dla klubów, do wychowywania i selekcji tych najlepszych. Wręcz przeciwnie - kontuzja : niech leczy klub, opóźnienia w nauce - niech rodzice korkują. W imię czego, żeby za jakiś czas usłyszeć : "Nie po to zaczynałem pracę z kadrą od zera ...". Tak, te zero to właśnie oni. Na miejscu związku bardziej bym się koncentrował na solidnej pracy w klubach, niż na niestety tylko pozorowaniu dbałości o tę dyscyplinę. Selekcjoner kadry narodowej to naprawdę ostatni szczebel.