Krzysztof Kotwicki (trener MMTS-u Kwidzyn): Cieszymy się ze zwycięstwa w tym małym finale. W sobotę próbowaliśmy mierzyć się z faworytem, ale nie udało się. Na szczęście Puławy także walczyły w meczu z Płockiem i oba zespoły zostawiły sporo zdrowia na parkiecie. Z tego powodu mecz o trzecie miejsce nie był najbardziej atrakcyjny dla publiczności. Wiedzieliśmy, że Azoty grają twardo w obronie, próbowaliśmy zagrać podobnie. Kosztowało nas to kilka kar dwuminutowych, ale mecz odbywał się w sportowej atmosferze.
Antoni Łangowski (rozgrywający MMTS-u Kwidzyn): Do 45. minuty bardzo dobrze w naszym wykonaniu wyglądała obrona. Potem nastąpiło lekkie rozluźnienie i stąd przeciwnik zaczął nas gonić. Na szczęście zabrakło im na to już czasu. Cieszymy się ze zwycięstwa.
Marcin Kurowski (trener Azotów Puławy): Przegraliśmy ten mecz tym, czego najbardziej się obawialiśmy, czyli kontratakami. W pewnym momencie oddaliśmy kilka rzutów, które zostały obronione przez bramkarza rywali i Kwidzyn wykorzystał to z "zimną krwią", odskoczył i kontrolował grę. W końcówce próbowaliśmy odrabiać straty, ale zabrakło konsekwencji. Kilku zawodników po pierwszym meczu wypadło nam ze składu.
Mateusz Kus (obrotowy Azotów Puławy): Kwidzyn bezwzględnie wykorzystywał nasze błędy w ataku, wyprowadzał kontry, które zamieniał na bramki. Mieliśmy kilka zrywów, ale graliśmy nierówno. W drugiej połowie próbowaliśmy gonić wynik. Piotrek Wyszomirski wybronił nam to co się dało, ale w ataku byliśmy za mało skuteczni.