Blisko spełnienia marzeń - relacja ze spotkania MKS Szczypiorno Kalisz - WKS Śląsk Wrocław

Emocje godne ani pierwszej, ani drugiej ligi w Kaliszu! Takiej dramaturgii nie mogłyby powstydzić się kluby w polskiej ekstraklasie. Dwie najlepsze drużyny II ligi grupy 1 tworzyły bardzo ciekawe widowisko, które ostatecznie zakończyło się historycznym sukcesem MKS Kalisz.

Miłosz Marek
Miłosz Marek

- To był najważniejszy mecz, największa presja, jaka mogła tylko być w Kaliszu. Wcześniej nie było czegoś takiego - przyznał już po zakończonej konfrontacji ze Śląskiem Wrocław kołowy drużyny z najstarszego miasta w Polsce Konrad Ibron. Jego słowa miały odzwierciedlenie w frekwencji, która zdecydowanie przewyższyła oczekiwania zawodników. W kaliskiej Arenie pojawiło się przeszło 500 widzów, którzy razem z szczypiornistami przeżywali całą dramaturgię pojedynku.

Stawką pojedynku w Wielkopolsce było miejsce w barażach dla gospodarzy, którzy w całym sezonie musieli uznać wyższość jedynie ekipy z Dolnego Śląska. Reaktywowana sekcja piłki ręcznej odniosła sukces, tak, jak planowali to działacze i w ostatniej serii gier zielono-biało-czerwoni grali już tylko o lepsze humory przed majówką.

Drużyna Tomasza Folgi ani przez moment nie myślała, aby odpuścić potrzebującemu przeciwnikowi. W połączeniu z determinacją i wolą walki gospodarzy dało to naprawdę ciekawe widowisko. Oprócz składnych ataków kibice oglądali sporą ilość bramkarskich parad. Bramkę WKS przez długi czas skutecznie murował Marcin Schodowski. - Już przyzwyczaił nas do takiej gry i pewności jaka mamy z tyłu - chwalił swojego podopiecznego Folga. Jednak to jego vis a vis okazał się bohaterem całego starcia.

Przez długi okres gry nie było drużyny, która potrafiła odskoczyć od rywala na większą ilość bramek. W pierwszej części meczu Szczypiornu udało się wypracować dwubramkową przewagę, natomiast najwyższa przewaga Śląska zamknęła się w trzech golach. Właśnie przy stanie 18:21 gospodarze zabrali się do odrabiania strat. Mieli na to sporo czasu. W ciągu 20 minut dogonili przyszłego pierwszoligowca i wydarli zwycięstwo. Kapitalną zmianę dał Maciej Szefner. Grał za kontuzjowanego Michała Krygowskiego, który już w pierwszym kwadransie nabawił się urazu kostki. W newralgicznych momentach wziął na siebie ciężar wykonywania rzutów karnych, choć niemal przyprawił zgromadzonych widzów o zawał serca, wykonując lob ponad Schodowskim. Po tej akcji MKS wyszedł na prowadzenie 25:24.

Gospodarze swoją przewagę powiększyli o jeszcze jedną bramkę i mieli szansę spokojnie ustawić końcówkę pojedynku. Na niespełna dwie minuty przed ostatnią syreną w kontrze pomylił się Ibron, a kolejna akcja Wojskowych dała im "siódemkę" i dwie minuty kary dla Arkadiusza Galewskiego. - To jest końcówka. Niech on ku*** rzuci bramkę, ale ma być bez kary! - krzyczał zdenerwowany Bruno Budrewicz, którego usłyszała cała hala. Artur Szabat zmniejszył straty do minimum.

Śląsk mógł pozbawić gospodarzy marzeń w ostatniej sekundzie gry. Po nieudanym ofensywnym wypadzie wrocławianie mieli blisko minutę, aby rozegrać swój atak. Ostatecznie równo z syreną w dogodnej sytuacji znalazł się jeden ze skrzydłowych, jednak jego rzut nogami zatrzymał Piotr Matuszczak, który po chwili utonął w objęciach wszystkich kolegów z drużyny.

- Atmosfera była wspaniała. Najbardziej cieszę się ze zgromadzonych w hali kibiców, do dochodziły głosy krytykujące nasz klub i prezesa za to, co robi. Pokazaliśmy, że można emocjonować się tą grą - mówił rozradowany Budrewicz, kiedy nad parkietem roznosiła się już woń szampana. Aby smakował on w pełni, potrzeba jeszcze co najmniej dwóch ważnych wygranych w barażach. Na początek pojedynki z Wisłą Sandomierz, których w Kaliszu nie mogą się już doczekać. Wcześniejsze każdorazowe zapowiedzi o awansie paliły na panewce. Jeśli więc nie teraz, to kiedy? - pytają kaliscy kibice.

MKS Szczypiorno Kalisz - WKS Śląsk Wrocław 28:27 (14:13)

MKS: Potocki, Matuszczak - Szefner 7 (2/2), Krupa 4 (0/1), Galewski 4 (1/3), Kobusiński 3, Staniek 3, Krygowski 2 (1/1), Ibron 2, Kaczmarek 1, Stefański 1, Klara.

Śląsk: Schodowski - Grobelny 7 (3/4), Herudziński 5, Szabat 3 (1/1), Krawczyk 2, Celek 2, Piłat 2, Kłos 2, Kruk 2, Żubrowski 1, Gałat, Sendra.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×