Michał Szolc: Zobaczymy jak potoczy się moja kariera

Sezon 2011/2012 PGNiG Superligi dobiega końca. Już teraz można stwierdzić, że dla NMC Powen Zabrze były rozgrywki wyjątkowo udane. Zabrzanie w najgorszym razie zajmą szóstą lokatę. Mimo ogromnej satysfakcji z osiągnięć drużyny sezonu do udanych nie zaliczy zabrzański rozgrywający Michał Szolc, który doznał jesienią poważnej kontuzji.

Doświadczony rozgrywający większość sezonu oglądał z wysokości trybun. Choć nie mógł pomóc kolegom na boisku, to z uznaniem mówi o ich osiągnięciach. - Sezon w wykonaniu NMC Powen jest bardzo dobry. Walka o piąte miejsce to sytuacja, o której mgliście marzyliśmy na początku sezonu. Mówiło się o szóstej lokacie, choć wiedzieliśmy wszyscy, że ugranie jej będzie niezmiernie trudne i może się to nie udać. Rozgrywki są dla nas udane, choć patrząc na skład osobowy nie powinno to dziwić. Mamy dobry, wyrównany skład, wypełniony świetnymi zawodnikami. Myślę, że z taką ekipą można walczyć o miejsca nawet 3-6 - skomentował Michał Szolc.

Najlepszy od wielu lat sezon w wykonaniu NMC Powen Zabrze jest zarazem bodaj najgorszym dla Szolca. Dramatyczny moment nastąpił pod koniec października w meczu z Nielbą Wągrowiec. Po starciu z rywalem w końcowych minutach zawodnik opuścił parkiet z grymasem bólu na twarzy. Diagnoza nie była pomyślna. - Początek sezonu w moim wykonaniu, tak jak z reszta całej drużyny, nie był dobry. Koledzy nabrali tempa w drugiej rundzie, w której nie dane mi było już zagrać. Podczas meczu z Nielbą na około pięć minut przed końcem poczułem mocny ból w kolanie. Badania wykazały uszkodzenie więzadeł krzyżowych. W grudniu przeszedłem zabieg u profesora Kwiatkowskiego, który opiekuje się Górnikiem Zabrze. Efekt jest pozytywny i obecnie zmierzam ku końcowi procesu rehabilitacji. Jeśli nic się nie zmieni to z początkiem lipca będę mógł trenować już na pełnych obrotach - poinformował gracz. - Teraz biegam, powoli dokładam sobie obciążeń, ale wiadomo po zabiegu kolano potrzebuje czasu, aby powrócić do sprawności i nie można zbyt szybko nadmiernie go obciążać - dodał.

Po kontuzji, jak wspomniał rozgrywający, przechodził on rehabilitację. Po tak poważnym urazie do zdrowia dochodzi się na tyle długo, że nie było nawet mowy o pojawieniu się na parkiecie w bieżącym sezonie. Wygląda na to, że również w przyszłym kibice nie zobaczą jednej z ikon zabrzańskiej piłki ręcznej na parkiecie. - Prowadziłem rozmowy z zabrzańskim klubem. Trener wyjaśnił mi jednak sytuację. W zespole są teraz inni zawodnicy, którzy sprawdzili się pod moją nieobecność. Wobec powyższego będę musiał rozstać się z NMC Powen Zabrze. Zobaczymy jak potoczy się moja kariera. Na razie pozytywem jest to, że wracam do zdrowia i mam nadzieję, że jeszcze pojawię się na boisku - stwierdził szczypiornista. - Są luźne rozmowy dotyczące mojej przyszłości klubowej. Pojawiły się wstępne propozycje z PGNiG Superligi i I ligi, ale to na razie nic konkretnego. Zobaczymy jak to się ułoży. Myślę, że na ujawnianie szczegółów jest za wcześnie - uzupełnił.

Michał Szolc z zabrzańskim klubem związany jest od początku kariery. Jeszcze do niedawna wspierał klub swoimi umiejętnościami managerskimi, wkładając wiele sił i serca w rozwój tej organizacji. Jak sam mówi z Zabrza odchodzi ze smutkiem, ale bez pretensji. - Jest mi żal odchodzić, wreszcie grałem w Zabrzu przez wiele lat. To chyba marzenie wielu, aby zakończyć karierę w macierzystym klubie. W koncepcji zespołu nie znalazło się miejsce na uwzględnienie mojej osoby i rozumiem to. Nie winię nikogo za taki rozwój sytuacji, bo wreszcie taki jest los sportowca. Często bywa on brutalny. Jest mi tym bardziej przykro, że chciałbym jak każdy zawodnik odejść w "glorii chwały", a tak mogłoby się stać gdybym miał większy wpływ na tę sytuację. Gdybym był zdrowy i mógł staczać walki na parkiecie to odejście miałoby dla mnie inny wymiar. Przed kontuzją nie prezentowałem się dobrze, a później już nie miałem szansy się pokazać. Toteż chciałbym jeszcze pograć i udowodnić sobie jeszcze wiele rzeczy - kończy Szolc.

Źródło artykułu: