Kamil Kołsut: Jakie nastroje panują w pana zespole przed startem nowego sezonu?
Ryszard Skutnik: Rozegraliśmy szesnaście spotkań kontrolnych i wyglądało to wszystko w miarę dobrze. Teraz chłopaki trochę odpoczęli, jest duża świeżość. Zdajemy sobie sprawę z tego, że trzeba dobrze zacząć, dlatego przed pierwszym meczem z Piotrkowianinem w zespole panuje bardzo duża mobilizacja.
Początek sezonu macie bardzo intensywny, w trzy tygodnie rozegranie pięć meczów.
- My jesteśmy na to przygotowani i nie zwracamy na to uwagi. Mamy określone cele i będziemy do nich dążyć.
Te cele to w pucharach awans do kolejnej rundy Pucharu EHF, a w lidze faza play-off?
- Tak. Przejście do kolejnej rundy w Europie i awans do ósemki w kraju. A co będzie dalej, to zobaczymy. Będziemy chcieli walczyć o jak najwyższe miejsca.
Czyli wasze nastawienie jest identyczna jak rok i dwa lata temu: spokojnie awansujemy do play-off, a co dalej ugramy, to nasze?
- Tak jest, tak się nastawiamy i właśnie to będziemy chcieli realizować.
Jedyna różnica tkwi w tym, że teraz już absolutnie nikt Tauron Stali nie lekceważy, jak to było jeszcze nawet rok temu.
- Przede wszystkim liga będzie na pewno dużo bardziej wyrównana, bo wszystkie zespoły się powzmacniały. Wiadomo, po zajęciu tego trzeciego miejsca teraz są trochę inne wymagania, zwłaszcza ze strony kibiców. My znamy jednak swoją wartość, szanujemy każdego przeciwnika i to będzie w tym roku nasze motto, zarówno w lidze, jak i w pucharach.
Nowi zawodnicy zdołali się już wkomponować w zespół i załapali wasze granie, czy na to trzeba jeszcze poczekać?
- Już wszystko jest w porządku, po tylu meczach sparingowych. Zobaczyli jak my trenujemy, weszli w zespół, zostali zaakceptowani i atmosfera jest bardzo dobra. Czeczeńskich paszportów jednak jeszcze nie wręczyłem, muszą na nie zasłużyć (śmiech).
Graliście latem sporo sparingów z zagranicznymi rywalami. To przygotowanie pod grę w europejskich pucharach czy zwykły przypadek?
- Nie, to był przypadek. Zgłosiły się do nas zespoły z ligi ukraińskiej oraz białoruskiej i to w takich terminach, że można było ich wkomponować w nasze przygotowania. Bardzo jesteśmy z tego zadowoleni, oni też.
W jednym z wywiadów powiedział pan, że nie wszystkie sparingi poszły po pana myśli.
- No ten ostatni turniej mógł troszeczkę lepiej wyglądać z naszej strony, ale kładę to na karb zmęczenia, bo ostatni okres to był dla nas mecz, mecz, mecz, mecz. Niektórzy mieli więc prawo być nie w pełni sił, a błędy, jakie się pojawiły, właśnie z tego wynikały.
Jak pan patrzy na swój zespół w kontekście rywalizacji z Vive i Wisłą? Jest szansa, by w tym sezonie urwać im jakieś punkty?
- Wie pan, trudno tutaj wyrokować, trzeba będzie walczyć. W siódemce z Płock nie ma Polaka i trochę to o czymś świadczy. Wydając takie kwoty to powinno się coś ugrać nie w kraju, tylko w Lidze Mistrzów.
Wy mogliście na tych działaniach potentatów skorzystać, bo blisko transferu do Mielca był Mariusz Jurasik.
- Tak było. My rozmawialiśmy, oni rozmawiali, ale układ, jaki powstał w Kielcach, nie dał mu szans, żeby przyszedł do nas. Mieli jakieś swoje sprawy, nie chcę się w to mieszać. Wszystko zakończyło się tak, jak się zakończyło. Trudno.
Terminarz ligowy wylosowaliście średni, bo na starcie jedziecie do beniaminków i podejmujecie u siebie Wisłę. Podejrzewam, że nie jesteście zadowoleni z takiego układu gier.
- Mógł być on trochę lepszy, ale to będzie dobre, że w tej rundzie mamy pięć meczów u siebie i sześć na wyjeździe. Trudno, los nam to dał, ale my walczymy w każdej sytuacji.
Sego-Nikcevic-Nenadic-Eklemovic-Kavas-Ghionea-Toromanovic