Po sobotnim pojedynku, zakończonym wygraną Zagłębia 25:24 (13:11) zawodniczki KPR długo powinny pluć sobie w brodę, gdyż nie wykorzystały pierwszej od dłuższego okresu szansy na pokonanie lokalnego, wyżej notowanego rywala. Grające w mocno osłabionym, w stosunku do poprzedniego sezonu składzie Zagłębie było jak najbardziej w zasięgu KPR. Jeleniogórzanki prezentowały tego dnia kiepską dyspozycję strzelecką. Gdyby choć kilka z wielu zmarnowanych sytuacji strzeleckich dla gospodyń zakończyło się zdobyciem gola, to Zagłębie musiałoby przełknąć gorycz utraty kolejnych punktów. Słabo wypadły zwłaszcza obie kołowe KPR, czyli Anna Fursewicz i Martyna Michalak. Nie najlepszy występ zaliczyła też Emilia Galińska.
Co ciekawe pierwszą wygraną ligową w tym sezonie lubinianki zawdzięczają głównie dwóm zawodniczkom, które w przeszłości z powodzeniem grały w barwach jeleniogórskiego klubu. Bramkarka Monika Maliczkiewicz przez kilka lat była podporą Finepharmu Carlosa Jelenia Góra. O tym jak wielką sympatią darzą ją nadal kibice ze stolicy Karkonoszy, świadczy sytuacja z sobotniego meczu, kiedy to po jednym ze strzałów przeciwniczek została ona trafiona w twarz i upadła na parkiet, a członkowie fan - klubu KPR dodawali jej otuchy śpiewając: Łosiu, Łosiu trzymaj się.
Jeszcze bardziej z Jelenią Górą związana jest najskuteczniejsza zawodniczka gości w sobotniej batalii, zdobywczyni dziewięciu goli Sabina Kobzar. Córka legendy jeleniogórskiego szczypiorniaka, zawodniczki i trenerki Dili Samadowej, abecadła szczypiorniaka uczyła się w hali przy ul. Złotniczej. To w jeleniogórskich barwach cieszyła się ze zdobycia mistrzostwa Polski juniorek, zaś w 2010 roku była najskuteczniejszą zawodniczką Superligi. Po opuszczeniu KPR Sabina związała się z Vistalem Łączpolem Gdynia, jednak pojawiała się w tym zespole na parkiecie jedynie epizodycznie. Po przejściu z Gdyni do Zagłębia wyraźnie odżyła i jak wskazuje początek sezonu jej nowy klub będzie miał z niej wiele pożytku.
Reszta piłkarek z Lubina w starciu z KPR prezentowała dyspozycję dużo poniżej tej jakiej można się spodziewać po zawodniczkach, które w poprzednim sezonie świętowały wicemistrzostwo Polski. Brak zgrania, duża nerwowość w grze, błędy w defensywie oraz nie najlepsza dyspozycja liderki drużyny Kingi Byzdry sprawiły że Zagłębie może być zadowolone, że nieskuteczny KPR nie potrafił wykorzystać jego słabości. Na szczęście dla lubinianek w rozgrywkach ligowych nastąpi teraz trzytygodniowa przerwa, którą będą mogły poświęcić na poprawę swojej dyspozycji oraz stylu gry.