Szczypiornistki Sambora w pojedynku z faworyzowaną ekipą z Elblaga pozostawiły po sobie bardzo dobre wrażenie, zwłaszcza w pierwszej połowie. Przez większość pierwszej odsłony spotkania to właśnie tczewianki prowadziły 2-3 bramkami i dopiero w ostatnich pięciu minutach Start zdołał dogonić wynik, a następnie wyjść na jednobramkowe prowadzenie. Po przerwie role się odwróciły i wydawało się, że gospodynie odniosą okazałe zwycięstwo, stało się jednak inaczej. Samborzanki odrobiły starty zdobywając bramkę kontaktową, lecz mimo wszystko elblążanki zdołały podtrzymać wynik już do końca meczu. Snajperem numer jeden w tczewskich szeregach po raz kolejny była Justyna Domnik.
32-letnia szczypiornistka z Tczewa wraz z Urszulą Lipską była czołową postacią Sambora w pojedynku przeciwko swojemu byłemu klubowi, zdobywając dziesięć bramek. Sama zawodniczka czuła po spotkaniu spory niedosyt. - Jedno co czuje po meczu w Elblągu to niedosyt gdyż było tak blisko chociaż jednego punktu. Mecz stał na dość dobrym poziomie a wygrała drużyna, która popełniła mniej błędów. Szkoda końcówki pierwszej połowy i kilku niewykorzystanych 100 proc. sytuacji - skomentowała mecz w Elblągu Justyna Domnik.
Teraz przed beniaminkiem kolejne trudne spotkanie. Rywalem zawodniczek Sambora będą szczypiornistki Politechniki Koszalińskiej, która w tym sezonie wystartowała dosyć słabo, ale na pewno nie można tej drużyny lekceważyć i to ona będzie faworytem tego meczu. - Teraz mamy trochę wolnego i będziemy się przygotowywać do dalszej części sezonu. Przed nami kolejny ciężki mecz w Koszalinie, ale mam nadzieje, że bardziej szczęśliwy niż ten w Elblągu - kończy Domnik.