Michał Gałęzewski: Przed tym sezonem połączono obie grupy I ligi. Jak pan ocenia tą decyzję?
Marcin Modrzejewski: Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie, więc nie da się jednoznacznie powiedzieć, że to bardzo dobra lub bardzo zła decyzja. Jeżeli rozważalibyśmy tylko kwestie finansowe, to z pewnością musiałbym krytycznie spojrzeć na połączenie lig. Rozpatrując jednak ten fakt pod kątem szkoleniowym uważam, że to dobry krok, który z czasem pozwoli na podniesie poziomu kobiecego szczypiorniaka. Tak czy inaczej na efekty musimy poczekać
Dacie radę wytrzymać finansowo wyjazdy na południe Polski?
- Skoro podnieśliśmy rękawicę i przystąpiliśmy do rozgrywek, to z pewnością mieliśmy ku temu podstawy. Niemniej jednak musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że w czasie kryzysu mogą dziać się różne nieprzewidziane historie. Mam jednak nadzieję, że kłopoty nas ominą. Naszą sportową działalność zabezpiecza kilkanaście firm, wśród których prym wiedzie Unibud. Wypada też wspomnieć o ZPS Lubiana S.A., PUDM S.A., Wentylacje Ciecholewski, Botrans i Boker. Dzięki nim oraz wielu innym firmom, którym jesteśmy ogromnie wdzięczni, możemy spać spokojne.
Po balansowaniu na granicy I i II ligi, w ostatnim sezonie zajęliście trzecie miejsce w swojej grupie. Jakie są plany na ten rok?
- Rzeczywiście, ostatni sezon zakończyliśmy na wysokim trzecim miejscu. Był to największy sukces w historii naszego klubu. Teraz pewnie wypadałoby powtórzyć ten wyczyn choć wiadomo, że na podium apetyt mają wszystkie ekipy grające w lidze. Nas w każdym meczu interesuje zwycięstwo, gdyż nic nie buduje tak atmosfery i zainteresowania, jak właśnie sukcesy. Zdajemy sobie sprawę, że im więcej ich będzie, tym chętnej przychodzić będą kibice oraz ludzie zainteresowani wsparciem naszych poczynań.
Można zaobserwować rozwój męskiej piłki ręcznej. Jest coraz więcej klubów z dużych miast, ośrodki są coraz stabilniejsze finansowo. W przypadku kobiet jest podobnie?
- Trudno mi mówić o innych, gdyż trzeba patrzeć na własne podwórko, życząc innym oczywiście jak najlepiej. Uważam, że dzięki właścicielom firmy Unibud jesteśmy klubem o stabilnych fundamentach. Co zostanie zbudowane na tej opoce, zależy przede wszystkim od dziewcząt. Jestem przekonany, że znają one swą wartość, więc może powstać coś naprawdę trwałego.
Iloma zawodniczkami dysponuje zespół i jak przebiegają treningi?
- Drużyna w porównaniu z poprzednim sezonem nie została w żaden znaczący sposób przebudowana, bo nie było też takiej potrzeby. Dziewczyny znają się już bardzo dobrze i stanowią zgrany i rozumiejący się kolektyw. W kadrze jest siedemnaście zawodniczek, którymi "opiekuje" się trzech doświadczonych szkoleniowców - Dariusz Męczykowski, Andrzej Piechowski i Jacek Dziergacz. Treningi odbywają się trzy razy w tygodniu
W drużynie można zaobserwować liderki i zawodniczki od nich się uczące, czy jednak wszystkie dziewczyny są na podobnym poziomie?
- Zawodniczki mają od 18 do 26 lat, więc można powiedzieć, że mamy tu młodość i doświadczenie, zawodniczki, które dopiero wchodzą w seniorski handball i te, które już coś osiągnęły. Część z najmłodszych zawodniczek regularnie powoływana jest do juniorskiej reprezentacji Polski, a te ciut starsze znają parkiety Superligi.
Jak wygląda zainteresowanie sponsorów kobiecą piłką ręczną w Kościerzynie?
- Jak widać po szczeblu rozgrywek, jest ono pierwszoligowe. Generalnie narzekać nie można, choć z pewnością nie jest tak, że jesteśmy klubem mlekiem i miodem płynącym. Korzystając z okazji zapraszam potencjalnych sponsorów do współpracy. W najbliższym czasie zamierzamy okleić nowy komplet strojów, tak więc jest możliwość do wykorzystania tej okazji i wypromowania firmy na odzieży sportowej.
Jak układa się wam współpraca z miastem?
- Póki co zawsze mogliśmy i możemy liczyć na przychylność władz powiatu. Mam tu na myśli na przykład udostępnienie hali sportowej, czy pomoc w organizacji obozów sportowych. Miasto wspomaga nas znaczniej mniej, ale może od przyszłego roku wspólnie z Gminą Kościerzyna bardziej otworzy się na nasz klub.
W waszej drużynie występują zawodniczki Conrada Gdańsk. Współpracujecie z tym klubem?
- Tak, współpracujemy z Conradem i bardzo sobie to cenimy. Myślę, że podobne odczucia ma także druga strona. Najważniejsze jednak, aby wyszło to z korzyścią dla zawodniczek. Nie ma co zapeszać, ale wydaje się, że wszystko jest na dobrej drodze.
Po upadku AZS AWFiS Gdańsk do klubów z Tczewa i z Kościerzyny dołączyło wiele gdańskich wychowanek. Ten narybek mocno pomaga w rozwoju klubu?
- Niedawno rozpoczął się drugi rok obecności tych dziewczyn w Kościerzynie, mam nadzieję, że będzie on także udany. One wespół ze "starą gwardią" i posiłkami z Conrada spowodowały przecież, że poprzedni sezon kończyliśmy na trzecim miejscu. Tak jak mówiłem wcześniej, nasza drużyna to zgrany i rozumiejący się kolektyw.
Również w I lidze gra Vetrex Sokół Kościerzyna. Staracie się wspólnie budować markę kościerskiej piłki ręcznej, czy bardziej rywalizujecie ze sobą?
- Kościerzyna to naprawdę dobre miasto do rozwoju piłki ręcznej, czego dowodem są dwa kluby. Nie ma tu mowy o żadnej rywalizacji, jedziemy przecież na tym samym wózku i gdy tylko to możliwe wspieramy się. Nie wiem jakie są relacje między klubami w innych miastach, ale tu możemy mówić o co najmniej dobrych. Jestem przekonany, że druga strona to potwierdzi.
Jak ogólnie przedstawia się współpraca z pomorskim środowiskiem piłki ręcznej? Macie może podpisane jakieś umowy partnerskie?
- Jak wiadomo od ubiegłego roku współpracujemy z Conradem, teraz poszerzyliśmy jeszcze grono przyjaciół o MMTS Kwidzyn. Wszystkim nam zależy na tym, aby województwo pomorskie było mocnym punktem na handballowej mapie Polski.
Jak wygląda sprawa szkolenia młodzieży w Kościerzynie?
- Dziewczęta, które w przyszłości mają zasilić drużynę seniorek na co dzień trenują w Nowej Karczmie, miejscowości pod Kościerzyną. Za ich szkolenie i rozwój odpowiadają Dariusz Męczykowski, Grzegorz Kuchlin oraz Bartłomiej Kowalewski. Ich praca już przynosi efekty, czego dowodem są wyniki w rozgrywkach wojewódzkich.