Motyczyński: Zabrakło nam trochę zimnej krwi

- Byliśmy blisko sprawienia niespodzianki. Niestety w kluczowym fragmencie meczu popełniliśmy błędy - ocenia sobotni mecz w Kwidzynie trener Marek Motyczyński.

- Mieliśmy ogromną szansę na zdobycie kolejnych punktów i to w hali, w której zwykle wygrywają tylko Vive i Wisła. Doszliśmy MMTS na remis i zamiast grać spokojnie, zwyczajnie "podpaliliśmy" się. Popełniliśmy głupie błędy, a gospodarze skrzętnie je wykorzystali i szybko nam "odjechali". Innym tematem jest praca arbitrów. Gdy doprowadziliśmy do remisu, od razu zaczęli nas odsyłać na ławkę kar w sytuacjach mocno wątpliwych - mówi Marek Motyczyński.

- W Kwidzynie zabrakło nam zimnej krwi, ale musimy o tym już zapomnieć. Już w środę gramy z kolejnym bardzo mocnym rywalem, jakim jest Stal Mielec. Nie mamy wyjścia. Musimy zrobić wszystko, by wygrać ten mecz, by opuścić strefę spadkową - dodaje szkoleniowiec szczypiornistów Siódemki Miedź.

Szczypiornista Siódemki Miedź po porażce w Kwidzynie nie ukrywał rozczarowania. Nic dziwnego, bo w 24 min. legniczanie przegrywali 8:14, a potem przez 11 minut MMTS nie był w stanie zdobyć bramki. W efekcie Siódemka Miedź doprowadziła w 35 min. do remisu 14:14.

- Przez dwie trzecie meczu mieliśmy nadzieję na korzystny wynik. Niestety. Po raz kolejny w tym sezonie zawiodła nas skuteczność. Zdobywamy za mało bramek. 23 bramki to zdecydowanie za mało, by wygrać w Kwidzynie. Naszym problemem są też przestoje. Trwają one zbyt długo. Nie może być tak, że odrabiamy 6 bramek i dochodzimy rywala na remis, a potem przez 5 minut nie rzucamy bramki tracąc kilka. Szkoda tego meczu w Kwidzynie. Czujemy ogromny niedosyt! - mówi Bogumił Buchwald.

W sobotni wieczór Buchwald zagrał na nietypowej dla siebie pozycji, bo na prawym rozegraniu. - Taka była koncepcja trenera. Nie jest to dla mnie jakiś wielki problem. Grając w juniorach często zdarzało mi się grać na prawym rozegraniu, bo nie mieliśmy leworęcznego zawodnika - mówi Buchwald.

Źródło artykułu: