O porażce szczypiornistek Jutrzenki Płock zadecydowała głównie słabsza postawa w pierwszej odsłonie meczu, którą płocczanki przegrały 9:13. Po przerwie zawodniczki Jutrzenki pokazały ogromną wolę wali i odwrócenia losów spotkania. Do wygranej zabrakło jednak czasu. - Jedna bramka różnicy to boląca porażka. Moim zdaniem pierwsza połowa była słabsza w naszym wykonaniu, co dało wynik na koniec meczu - trudno było nam nadrobić straty. Jednak mimo dużej przewagi, sześcio bramkowej, potrafiłyśmy zmobilizować się i pokazać charakter drużyny. Myślę, że zabrakło przede wszystkim kontuzjowanej podczas meczu Oli Rędzińskiej oraz mocniejszej gry od początku meczu - powiedziała po spotkaniu szczypiornistka Jutrzenki, Martyna Borysławska.
Borysławska, która wśród kibiców z Płocka znana jest jako "Borys", podczas spotkania w Kościerzynie była zdecydowanie najskuteczniejszą szczypiornistką Jutrzenki. To po jej rzutach piłka do bramki rywalek wpadła dziewięciokrotnie. Podkreśla jednak, że jej skuteczność to w dużej mierze zasługa koleżanek z drużyny. - Wszystkie rzuty jakie wykonałam wynikały z ciężkiej pracy moich koleżanek z drużyny które stwarzały mi sytuacje rzutowe. Samemu w tym sporcie nic się nie zdziała - takie jest moje zdanie -oceniła swój występ rozgrywająca z Płocka.
Teraz przed szczypiornistkami Jutrzenki kolejne bardzo ciężkie zadanie. Płocczanki rywalizować będą bowiem z rozkręcającymi się zawodniczkami Polonii Kępno. - Uważam, że recepta na mecz z Kępnem jest taka sama, jak na wszystkie nasze mecze - mocna obrona, wykonywanie wszystkich założeń w ataku i dobra współpraca w drużynie. Przeciwnik, jak wynika z tabeli, jest mocną drużyną, więc zapowiada się równie emocjonujące spotkanie. Mam nadzieję, że moje odpowiedzi są wyczerpujące dziękuję za zainteresowanie - zakończyła Martyna Borysławska.