Marcin Smolarczyk: Areny nie oddamy

Piąte zwycięstwo w tym sezonie odnieśli szczypiorniści KPR-u Legionowo. Lider pierwszoligowych rozgrywek pokonał na własnym parkiecie Wolsztyniaka Wolsztyn.

Gospodarze na rywali rzucili się od pierwszych minut, szybko przejmując kontrolę nad meczem. Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka grali dobre w obronie oraz uważnie w ataku, dzięki czemu szybko wypracowali sobie nad przyjezdnymi kilka bramek przewagi. Po świetnym początku w szeregi legionowian wdarło się jednak rozluźnienie, szczypiorniści Wolsztyniaka zniwelowali straty i w drugiej połowie gra toczyła się w rytmie bramka za bramkę.

KPR ostatecznie pokonał niżej notowanego rywala, końcówka meczu była jednak niezwykle zacięta. Bliźniaczy przebieg miało starcie legionowian sprzed dwóch tygodni, gdy do podwarszawskiej miejscowości zawitał Meble Wójcik Elbląg. Wówczas także gospodarze zmarnowali wysoką przewagę i o dwa punkty szarpać musieli się do ostatnich sekund. Złośliwi po sobotnim meczu mogli dojść do wniosku, że legionowianie robią to celowo, by zapewnić kibicom jak najwięcej emocji.

Z takim postawieniem sprawy nie zgadza się oczywiście trener Smolarczyk. - Naszym założeniem przed każdym spotkaniem jest wychodzić, grać, wygrywać, bronić szczelnie i rzucać celnie - podkreśla szkoleniowiec KPR-u. Z czego w takim razie wynikł niespodziewany regres jego zespołu w trakcie meczu? - Słabiej zagraliśmy w obronie, szwankowała trochę współpraca. To w połączeniu z ułańską fantazją w ataku i dobrą dyspozycją rywali sprawiło, że mecz cały czas był na styku - wyjaśnia w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Jak na razie legionowianie na ligowych parkietach imponują formą, przed nimi jednak jeszcze dużo pracy. - Podczas treningów cały czas skupiamy się na konsekwencji wykonywania pewnych elementów, które momentami wyglądają już bardzo dobrze. Było to widać zwłaszcza w pierwszej połowie w naszej grze obronnej, później czujność została gdzieś jednak uśpiona i rywale zaczęli to wykorzystywać - mówi Smolarczyk.

Mimo drobnych kłopotów i luk w koncentracji jego zespół odniósł kolejne zwycięstwo. Legionowianie po sześciu seriach spotkań przewodzą ligowej tabeli mając na koncie jedenaście oczek. Punkty jak dotąd stracili tylko w Malborku, na własnym parkiecie wygrywając komplet spotkań. - Liga jest długa, różne rzeczy mogą się wydarzyć, ale na pewno nie chcemy oddać gościom Areny Legionowo - uśmiecha się drugi trener KPR-u.

Już w środę pierwszoligowcy w meczu 1/8 finału PGNiG Pucharu Polski podejmą we własnej hali Gaz-System Pogoń Szczecin. Następnie ekipę Cieślikowskiego i Smolarczyka czeka przerwa. Kolejny mecz ligowy legionowianie rozegrają dopiero w drugi weekend listopada.

Komentarze (2)
kornel
22.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szanowny Adrianie, Marcin chciał zaznaczyć wolę walki na własnym parkiecie. Nic więcej. To ze w środę może być różnie, każdy zdaje sobie z tego sprawę. 
avatar
adrian123435
21.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
obyście nie oddali areny w środe :)