Piotr Gintowt: Pierwszą rundę dogramy

Bez choćby jednego zdobytego punktu po siedmiu kolejkach pierwszej ligi pozostaje GSPR Gorzów. Przyszłość zespołu Piotra Gintowta stoi pod dużym znakiem zapytania.

W poprzedniej kolejce szczypiorniści z Gorzowa Wielkopolskiego grali na wyjeździe z AZS UW i nie byli w stanie nawiązać walki z wyżej notowanym rywalem. - W pierwszej połowie jeszcze jakoś się utrzymywaliśmy, ale po przerwie zaczęły nam się przytrafiać zbyt proste błędy w ataku. Zawodnicy z Warszawy zaczęli przechwytywać piłkę, kontrolowali nas i po paru minutach było już po meczu - relacjonuje trener GSPR-u, Piotr Gintowt.

Dla jego podopiecznych była to szósta porażka w tym sezonie. Po siedmiu seriach gier GSPR zamyka ligową tabelę i nic nie wskazuje na to, aby gorzowianie w najbliższym czasie od dna mieli się odbić. Zespół Gintowta ma już za sobą mecze z AZS UW, Arotem Astromal Leszno oraz Grunwaldem Poznań i spośród zespołów typowanych do miejsc w dolnej części ligowej tabeli tej jesieni czeka ich jeszcze tylko konfrontacja z Vetreksem Sokół Kościerzyna.

- Na dzień dzisiejszy zespół mamy taki, jaki mamy. Gramy juniorami, którzy dzięki temu dostają możliwość mierzenia się z zawodnikami starszymi od siebie i łapania doświadczenia. Wspiera ich trzech seniorów, a w meczach domowych pomagają nam prezesi. Mamy zapewnioną halę do trenowania, przejazdy i posiłek w ich trakcie. To wszystko. Zawodnicy nie otrzymują żadnego wynagrodzenia, to wszystko jest typowo turystyczne i organizacyjnie odbiega od poziomu pierwszej ligi - nie kryje Gintowt.

Na mecze jego zespół wybiera się w dniu rozgrywania spotkania, co dodatkowo utrudnia młodym szczypiornistom nawiązanie walki o punktową zdobycz. - Jak się od ósmej rano jedzie czterysta kilometrów busem i na halę dociera godzinę przed pierwszym gwizdkiem, to nie jest łatwo. Takie podróże odbijają się na zawodnikach, nie ma co tu dużo kryć. Tak było w Warszawie, w Olsztynie, w Poznaniu... - wymienia szkoleniowiec GSPR-u.

Na chwilę obecną zespół z Gorzowa Wielkopolskiego ma zagwarantowane środki finansowe pozwalające jedynie na dokończenie pierwszej rundy rozgrywek. - Na pewno dogramy do końca - deklaruje Gintowt. Dalszy los sekcji zależeć będzie od władz miasta i tego, czy w przyszłym roku zapewnią GSPR-owi jakiekolwiek wsparcie finansowe. Na chwilę obecną gorzowianie nie mają zbyt wielu powodów do optymizmu.

Komentarze (4)
Czarek
31.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak właśnie będziemy rozwijać naszą dyscyplinę... niech sobie dograją. Nie. Trzeba walczyć o to aby po spadku zespoły nie ginęły z mapy Polski. Trzeba naciskać na władze miasta i walczyć o to b Czytaj całość
avatar
jelo
31.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie ma zainteresowania kibiców to po co na siłę pomować kasę. Widać gra w Superlidze doszczętnie wyssała pieniądze z budżetu klubu. Lepiej stworzyc zespół na bazie juniorów i niech sobie spokoj Czytaj całość
rysiek
31.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jednym z największych paradoksów miasta Gorzów Wielkopolski jest to, że pomimo swojej nazwy, jest stolicą - razem z Zieloną Górą, województwa Lubuskiego....więc jacy gracze z Wielkopolski nie m Czytaj całość
avatar
Amadeusz
31.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, że najprawdopodobniej kolejne średniej wielkości miasto (po Ciechanowie) znika z polskiej sceny piłki ręcznej, w końcu niedawno grali w Superlidze... Co jak co, ale 17 listopada zapowia Czytaj całość