Żółto-czarni ulegli Gwardii Opole, a także stracili pozycję lidera tabeli, którą objęli właśnie opolanie. Początek spotkania zupełnie nie zapowiadał przegranej wągrowczan. Po kwadransie na tablicy wyników było już 8:3 dla miejscowego MKS-u. - Zamiast odskoczyć rywalowi w pierwszej połowie, gdy prowadziliśmy pięcioma bramkami, nie potrafiliśmy zdobyć trafienia grając w przewadze. Mało tego, my te bramki traciliśmy - tłumaczył po meczu Paweł Noch.
Zdaniem wągrowieckiego szkoleniowca każdy z graczy Nielby zagrał zbyt indywidualnie. - Zmarnowaliśmy mnóstwo dogodnych sytuacji do zdobycia bramki - przede wszystkim ze skrzydła. Zepsuliśmy też dwa rzuty karne. Wszystko to w pewnym momencie się nam zemściło. W drugiej połowie, gdy przeciwnik nas dochodził, wkradła się nerwowość. Mało tego, najlepszy zawodnik na placu - Michał Tórz, złamał palec podczas rzutu. Nasze działania odnośnie zmian zostały ograniczone do minimum - komentował pierwszy trener MKS-u.
Według Pawła Nocha wągrowieccy piłkarze ręczni nie udźwignęli ciężaru meczu. - Nie po raz pierwszy ważne spotkanie w Wągrowcu kończy się takim wynikiem. Walczymy dalej. To dopiero jeden mecz... Dużo pracy przed nami. Tak naprawdę, nie było człowieka, który by poprowadził rozsądnie grę. W nerwowych momentach niektórzy podejmowali irracjonalne decyzje. Tak to się potem kończy. U siebie stracić 30 bramek - to jest skandal! Po 15 minutach przestaliśmy grać w obronie. Chłopcy chyba wówczas pomyśleli, że mecz jest już wygrany. Fantastyczne zawody rozegrał bramkarz gości Łukasz Romatowski, który zdecydowanie powstrzymał nas w ataku - oceniał grę swoich podopiecznych szkoleniowiec Nielby Wągrowiec.
Paweł Noch: W nerwowych momentach niektórzy podejmowali irracjonalne decyzje
W wągrowieckiej hali Ośrodka Sportu i Rekreacji lider tabeli - Nielba Wągrowiec podejmował w sobotę wicelidera - Gwardię Opole. Starcie zakończyło się porażką nielbistów 27:30.
Źródło artykułu: