Emocje na miarę hitu - relacja z meczu Orlen Wisła Płock - Vive Targi Kielce

Orlen Wisła Płock pokonała Vive Targi Kielce 32:25 (16:16) w hitowym spotkaniu 8. kolejki PGNiG Superligi. Wiślacy rozegrali kapitalne zawody, w pełni zasłużenie pokonując odwiecznego rywala.

Maciej Wojs
Maciej Wojs

Pierwsze minuty hitu jesieni to spora dawka chaosu ze strony obu zespołów. Co ciekawe w pierwszej siódemce Orlen Wisły wybiegł pełniący dotąd funkcję rezerwowego Ivan Nikcević, na boisku znalazł się też Bostjan Kavas. W ekipie Vive Targów brakowało natomiast zmieniającego się do defensywy Piotra Grabarczyka. Oba zespoły skupiły się przede wszystkim na ofensywie, na drugi plan spychając poczynania w obronie, co wydatnie zwiększyło widowiskowość pojedynku.

Jako pierwsi nieznaczną przewagę wywalczyli gospodarze. Świetnie od pierwszych minut grał wspomniany już Nikcević, liderem drugiej linii był Petar Nenadić, po którego rzutach bezradny był Sławomir Szmal. Kapitalnie spisywał się natomiast jego vis a vis Marin Sego, dzięki czemu w 7. minucie Nafciarze wygrywali już 5:3.

Gospodarze jako pierwsi zaliczyli też nieznaczny przestój. Dwa błędy popełnił Kavas, co natychmiast wykorzystali kielczanie. Dwa razy do siatki rywali trafił Ivan Cupić, na listę strzelców wpisał się też Krzysztof Lijewski i w 11. minucie to Vive wygrywało 8:7. Nieomylny był także Manuel Strlek, który trafiał zarówno ze skrzydła, jak i po zabiegach na koło.

Oba zespoły grały bardzo kombinacyjnie. Sporo było krzyżówek, efektownych dograń do kołowych czy skrzydłowych, ale także ładnych indywidualnych akcji rozgrywających. Na lewym skrzydle Wisły nie mylił się Nikcević, dobrą zmianę dał też Paweł Paczkowski, który w 21. minucie pokonując debiutującego Venio Loserta dał swemu zespołowi prowadzenie 14:12. Vive szybko odrobiło jednak straty i po bramkach Michała Jureckiego oraz Denisa Bunticia było 14:14.

W końcówce pierwszej połowy gracze obu ekip zafundowali widzom małą jazdę bez trzymanki. W ciągu niespełna minuty akcje przenosiły się z połowy na połowę aż sześciokrotnie, żaden z zespołów nie zdobył jednak bramki. Na przerwę szczypiorniści zeszli przy w pełni zasłużonym remisie 16:16.

Gorąco zrobiło się tuż po przerwie, niestety nie za sprawą samych zawodników, ale poczynań płockich kibiców. W momencie gdy Ivan Cupić egzekwował rzut karny, w jego stronę z sektora najbardziej zagorzałych kibiców rzucona została serpentyna. Spiker zawodów zmuszony był uspokajać sympatyków Nafciarzy pod groźbą wyproszenia ich z hali.

Na parkiecie przewagę wypracowywali Nafciarze. Fenomenalnie między słupkami płockiej bramki spisywał się Sego, którego świetną dyspozycję wykorzystywali jego koledzy. W ofensywie szalał Nenadić, na kole bardzo dobre zawody rozgrywał Muhamed Toromanović, a trafienie Valentina Ghionei wyprowadziło zawodników Larsa Walthera na prowadzenie 25:21 (44. min.).

Mistrzowie Polski mieli ogromne problemy ze sforsowaniem znakomicie spisującej się defensywy Wiślaków. Podopieczni Bogdana Wenty kompletnie nie radzili sobie w rzutach z drugiej linii, brakowało szybkości i płynności. Niewiele wnosiły także zmiany. Ośmiominutowego impasu strzeleckiego nie przełamał w 48. minucie nawet Cupić, którego z siedmiu metrów zatrzymał Marcin Wichary.

Kielczanie próbowali wysokiej obrony z wysuniętym Mateuszem Jachlewskim, Wisła grała jednak kapitalnie i z każdą minutą nakręcała się jeszcze bardziej. Bramka Michała Kubisztala podwyższyła prowadzenie Nafciarzy do sześciu bramek (27:21). Co prawda na listę strzelców wpisali się po chwili Uros Zorman i Jachlewski, jednak cztery kolejne trafienia gospodarzy przesądziły losy pojedynku (31:23 - 53. min.).

Płocczanie bez wątpienia rozegrali najlepsze zawody w sezonie. W ekipie trenera Walthera idealnie funkcjonował każdy element, który przyczynił się do w pełni zasłużonego zwycięstwa. Vive rozegrało natomiast możliwe że najsłabszy mecz w rozgrywkach. Starcie było jednak fascynujące, pomimo iż w ostatnich dziesięciu minutach znany był zwycięzca.

Słowa pochwały należy zwrócić także w stronę sędziów sobotniego spotkania, którzy pomimo wcześniejszych obaw prowadzili pojedynek w dobrym stylu. Spornych sytuacji z pewnością nie zabrakło, jednak w kluczowych momentach arbitrzy potrafili uspokoić gotujące się głowy zawodników obu klubów.

Orlen Wisła Płock - Vive Targi Kielce 32:25 (16:16)

Orlen Wisła: Sego, Wichary - Nenadić 7, Ghionea 6, Nikcević 4, Toromanović 4, Kubisztal 3, Wiśniewski 3, Eklemović 2, Kavas 2, Paczkowski 1, Ilyes, Twardo.

Vive Targi: Szmal, Losert - Strlek 7, Cupić 5, Jurecki 4, Zorman 3, Lijewski 2, Jachlewski 1, Tkaczyk 1, Stojković 1, Buntić 1, Grabarczyk, Olafsson, Rosiński.

Kary: Orlen Wisła - 8 min. (Ilyes - 4 min., Wiśniewski oraz Kavas - obaj po 2 min.); Vive Targi - 6 min. (Grabarczyk - 4 min., Stojković - 2 min.).

Karne: Orlen Wisła - 2/2; Vive Targi - 4/7.

Sędziowali: Paweł Kaszubski oraz Piotr Wojdyr.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×