W ubiegłotygodniowym spotkaniu 3. rundy Pucharu EHF KGHM Metraco Zagłębie Lubin wygrało u siebie z BNTU-BelAZ Mińsk w stosunku 30:29. Już w niedzielę w białoruskiej stolicy dojdzie do rewanżu.
W pierwszym meczu w barwach przyjezdnych najskuteczniejszą zawodniczką była Alena Kulik, która osiem razy umieściła piłkę w siatce. Skrzydłowa uważa, iż Zagłębie można było bez trudu pokonać, ale w grę wdarła się niefrasobliwość.
- Mogę powiedzieć, że w trakcie pojedynku miałyśmy przewagę i w pewnym momencie prowadziłyśmy kilkoma bramkami. Tylko z powodu własnych błędów - strat, niecelnych podań - nie utrzymałyśmy korzystnego rezultatu. Nie wiem, jak to się stało, może być to efekt niedbałości w grze. Wydaje się, że byłyśmy dobrze przygotowane, miałyśmy informacje o przeciwniczkach. Jednak pomimo ich błędów, nie zdołałyśmy odnieść zwycięstwa i możemy za to winić wyłącznie siebie - powiedziała Kulik, choć z drugiej strony pochwaliła podopieczne Bożeny Karkut.
- Jest to niezła, mocna drużyna. Zawodniczki Zagłębia pracują bardzo dobrze w pojedynkach jeden na jeden, są nieustępliwe w obronie. Znamy wartość polskiej ekipy i nie byłyśmy zaskoczone tym, co zaprezentowały. Jednak w jednej kwestii byłyśmy zdziwione. Na parkiecie pojawiły się dwie, nowe dziewczyny, które według mnie okazały się znacznym wzmocnieniem dla zespołu z Lubina. Mimo wszystko pokazałyśmy swoją grę, trener podpowiedział nam kilka drobnych rzeczy - stwierdziła białoruska szczypiornistka, która jest pod ogromnym wrażeniem umiejętności Moniki Maliczkiewicz.
- Problem tkwił w tym, że ataki na bramkę rywalek kończyły się na golkiperce, której nie udawało się pokonać, a miejscowe wyprowadzały kontry. Gdybyśmy wykorzystały te wszystkie okazje, wówczas wygrałybyśmy różnicą kilku trafień. Jednakże mamy nadzieję, że u siebie odniesiemy zwycięstwo, będziemy się o to starać - stwierdziła Kulik.
Zaraz po spotkaniu w Lubinie szkoleniowiec BNTU-BelAZ Mińsk, Konstantin Szarowarow wydawał się być mocno zawiedziony rezultatem. Jednak Kulik ujawniła, iż trener w rzeczywistości wcale nie rozpaczał po meczu.
- Nie powiedział, że jest zły z powodu osiągniętego rezultatu. Wprost przeciwnie, pochwalił nas za nasz wysiłek. Nikt nie był zmartwiony po spotkaniu, gdyż jesteśmy pewne, że przed własną publicznością możemy się zrewanżować za porażkę. Szczególnie jeśli się spojrzy na pierwszy mecz, w którym niemalże cały czas prowadziłyśmy różnicą kilku bramek. Mamy zatem ogromne szanse na zwycięstwo w drugim pojedynku - ujawniła Kulik.
Zobacz zapowiedź rewanżowego meczu: