Naumce Mojsovski ostatnio skarżył się na uraz i sztab medyczny klubu z Macedonii walczył z czasem. Środkowy rozgrywający w dalszym ciągu odczuwa ból, lecz pali się do tego, aby pomóc drużynie, choć może się to przypłacić zdrowiem.
- Oczywiście, że istnieje ryzyko. Ostatni tydzień poświęciłem maksymalnie na rehabilitację. Dwa razy dziennie po treningach przechodziłem zabiegi. Gram z moimi kolegami z zespołu i nie oszczędzam się, zobaczymy, co będzie. Postaram się zagrać na własną odpowiedzialność [...]. Odczuwam ból, ale to nic strasznego - stwierdził macedoński szczypiornista, który zalicza Vive do krezusów na Starym Kontynencie. Jednak jego zdaniem pieniądze i rozpoznawalna marka w Europie to nie wszystko.
- Z pewnością czeka nas trudne spotkanie. To pojedynek na szczycie w naszej grupie. Oczywiście, iż apetyty Vive są większe niż nasze. W Kielcach, co roku buduje się zespół i wiem, że istnieje tam rządowy program, który kosztuje sporo pieniędzy. Myślę, że budżet klubu wynosi około osiem milionów euro [...]. Jednak w Europie już wiadomo, jakim wymagającym rywalem jesteśmy u siebie. Tu przegrało wiele renomowanych ekip, dlaczego tak nie miałoby być z kieleckim zespołem - powiedział Mojsovski.
Piłkarz ręczny Metalurga Skopje zdaje sobie sprawę z mocnych punktów ekipy z Kielc. Jednak jego zdaniem odpowiednia taktyka może zniwelować to, co jest mocną stroną Vive.
- Kielecka ekipa ma wspaniałe skrzydła. Ivan Cupić oraz Manuel Strlek wiedzą, jak szybko wyjść z atakiem i podać. Z tego co wiem, pierwszy z nich jest najskuteczniejszym piłkarzem Ligi Mistrzów. Mają dobre rzuty z dystansu, ale sądzę, że to nie jest dla nich takie dobre. Mogą próbować szybko zakończyć akcję ofensywną, a my w pierwszych jej sekundach, jeśli dobrze będziemy ze sobą współpracować, ją przerwiemy i będziemy mieli przewagę. Nasza taktyka opiera się na dobrych podaniach, solidnym ataku oraz ewentualnie rzutach karnych, które łatwo zamienić na bramkę - ujawnił Macedończyk.