Maciej Stęczniewski: Mogłem obronić o 21 bramek więcej

Azoty Puławy stanęły na wysokości zadania, pokonując na wyjeździe NMC Powen Zabrze. - Te dwa punkty kosztowały wiele zdrowia - powiedział [tag=12381]Maciej Stęczniewski[/tag], najlepszy zawodnik puławian.

- Był to mecz walki i obrony, widać to po wyniku. Rzadko kiedy pada tak mało bramek. Były momenty, że oba zespoły były bezradne w ataku. Udało nam się obronić jedną piłkę więcej, czy też rzucić i z tego się cieszymy. Nie było łatwo wygrać na tak gorącym terenie, strasznie ciężkie warunki postawił NMC Powen i naprawdę te dwa punkty kosztowały wiele zdrowia - powiedział Maciej Stęczniewski  w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

W niedzielę szczęście sprzyjało Azotom Puławy. W decydujących momentach meczu w szeregach NMC Powenu Zabrze zabrakło zimnej krwi. Bramkę na wagę remisu mógł zdobyć Adrian Niedośpiał, jednak rzucając ze skrzydła zdecydował się na próbę przelogowania mierzącego 208 cm bramkarza... Później za brutalny faul w obronie zobaczył czerwoną kartkę. - Fajnie graliśmy w obronie, trochę problemów było w ataku, jednak w tych najważniejszych momentach rzuciliśmy bramki, których potrzebowaliśmy - podkreślił bramkarz.

Maciej Stęczniewski to jeden z najlepszych polskich bramkarzy
Maciej Stęczniewski to jeden z najlepszych polskich bramkarzy

Doświadczony golkiper, pomimo młodych, zdolnych konkurentów, w tym sezonie cieszy się niepodważalną pozycją numer jeden w bramce Azotów. W meczu z NMC Powenem rozegrał całe spotkanie, będąc najjaśniejszą postacią teamu. - Jestem zadowolony, choć zawsze można powiedzieć, że mogłem obronić więcej piłek. O 21 bramek można było obronić więcej - dodał z uśmiechem rosły bramkarz Azotów.

Azoty Puławy rok 2012 zakończyły na 3. miejscu w tabeli. W tym sezonie puławianie musieli uznać wyższość tylko Orlen Wisły Płock i Vive Targów Kielce. Tak okazały dorobek punktowy Azotów to małe zaskoczenie. - Robiliśmy wszystko, żeby tak to wyglądało. Szkoda naszych dwóch remisów. Ciężko powiedzieć czy były one szczęśliwe, czy pechowe. Wyszło na równo. Cieszymy się, tak miało być. Na razie gramy to co sobie założyliśmy - zakończył Stęczniewski.

Źródło artykułu: