W ocenie 29-letniego rozgrywającego to właśnie postawa w defensywie była najmocniejszą stroną polskich szczypiornistów podczas zeszłotygodniowego turnieju. - Ważne, że obrona funkcjonowała dobrze nie tylko w jednym, ale w różnych ustawieniach, zwłaszcza na środku - zauważa "Jacha", zdradzając: - Stanowimy zespół, pomagamy sobie. Jak jeden wychodzi, drugi go ubezpiecza.
Rozgrywający Füchse Berlin szczerze przyznaje ponadto, że zaskoczyła go dobra gra w ofensywie. - Aż sam się trochę dziwię, ale do plusów trzeba też zaliczyć naszą grę w ataku. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że gry ofensywnej praktycznie nie ćwiczyliśmy na treningach - wyjawia Jaszka, dodając: - Ważne też, że w ataku była dyscyplina. Graliśmy przeważnie do pewnej piłki, spokojnie, nie podpalaliśmy się.
W beczce miodu odnaleźć można jednak łyżkę dziegciu - mowa o utraconym w ostatnich sekundach zwycięstwie w pierwszym spotkaniu z reprezentacją Węgier. - Ta sytuacja daje nam do myślenia, bo w turnieju jeden punkt może przesądzić o naszym być albo nie być - trafnie zauważa Jaszka. Czy w hiszpańskim turnieju Polacy nie powtórzą takiego błędu?
Więcej w Przeglądzie Sportowym.
Ale trzeba jeszcze stworzyć kilka akcji i zamienić je na bramki.
Rozumiem,że w ostatni,Niedzielny mecz z gospodarzami,którzy
grali "II-gim garniturem", Czytaj całość