Marcin Smolarczyk: Zawiódł poziom motywacji

Za KPR-em Legionowo jeden z najcenniejszych sprawdzianów tej zimy. Lider pierwszoligowej tabeli we własnej hali mierzył się w meczu sparingowym z Orlen Wisłą Płock.

Legionowianie jak równy z równym z zespołem wicemistrzów Polski grali tylko do końca pierwszej połowy. Po przerwie w szeregi gospodarzy wdarło się rozluźnienie, podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka zaczęli popełniać proste błędy, a rywale nie mieli najmniejszego problemu ze zdobywaniem kolejnych bramek. KPR różnicą dzielącą go od płockiej siódemki zdołał zmniejszyć dopiero w ostatnich minutach, gdy Krzysztof Kisiel posłał na parkiet młodzież z drugiej drużyny.

- W takich spotkaniach nie chodzi o to, żeby zwyciężać potentatów z superligi, ale o to, by grać jak najlepiej i eliminować własne błędy, które w konfrontacjach z przeciwnikami takiej klasy widać jak na tacy - przyznaje Smolarczyk w rozmowie ze SportoweFakty.pl. - Niestety, w meczu z Wisłą zawiódł u nas poziom ambicji. Może nie przez całe sześćdziesiąt minut, ale były takie momenty, w których chodziliśmy po boisku, jakbyśmy prowadzili co najmniej dziesięcioma golami - podkreśla szkoleniowiec legionowskiej siódemki.

Po zakończeniu spotkania duże pretensje do zawodników miał trener Cieślikowski. - Wiadomo, że chłopcy mają trochę treningów w nogach, ale mimo wszystko powinni biegać i szukać skutecznej gry, a tego trochę zabrakło. Formę musimy mieć na drugą kolejkę rundy rewanżowej i kalkulowaliśmy, że w tym momencie przygotowań może być trochę ciężej, ale mimo wszystko muszę przyznać, że jesteśmy trochę zawiedzeni poziomem motywacji. Nie przez cały mecz, ale jego fragmentami - wyjaśnia Smolarczyk.

Nad czym jeszcze przed startem rundy wiosennej popracować muszą legionowianie? - W meczu z Wisłą szwankował u nas powrót do obrony, choć wiadomo, że rywale byli szybsi i lepiej przygotowani motorycznie. Momentami brakowało nam też pomysłu na grę w ataku pozycyjnym. Byliśmy bezradni, bo przeciwnik chodził w obronie i zamykał nam każdą pozycję, zanim my w ogóle zdążyliśmy ją zobaczyć - podsumowuje nasz rozmówca. Na pierwszoligowe parkiety KPR wróci w przedostatni weekend stycznia, na własnym parkiecie podejmując AZS UW.

Komentarze (0)