Stołeczny zespół do niedzielnego meczu przystępował jako jedenasty zespół ligowej tabeli. Jesienią podopieczni Witolda Rzepki i Roberta Lisa wygrali tylko trzy mecze, a przed startem rundy rewanżowej szeregi zespołu opuścił najlepszy strzelec, Łukasz Nowak. W trakcie okresu przygotowawczego szczypiorniści z Banacha pracowali dzielnie, nie szczędząc potu na treningach, do prowadzenia równej gry z liderem rozgrywek to jednak nie wystarczyło.
- Po osłabieniach z góry wiedzieliśmy, że będzie ciężko nawiązać walkę - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl Rzepka. Przebieg meczu ustawiły już pierwsze minuty, podczas których gracze KPR-u stłamsili Akademików, szybko zyskując kilka trafień przewagi. Warszawiacy tracili proste bramki, pod polem karnym rywali piłkę gubiąc raz za razem. - Pierwsze akcje nas zdeprymowały i podcięły nam skrzydła - nie kryje Rzepka.
Na przerwę AZS UW schodził, mając na swoim koncie zaledwie cztery zdobyte bramki. Walkę z wyżej notowanym rywalem gracze z Banacha nawiązali dopiero w drugiej połowie. Po części wynikało to z ich lepszej postawy, a po części z samozadowolenia, jakie zapanowało w szeregach przeciwnika. - Mimo wszystko myślę, że po przerwie jakoś zdołaliśmy się zorganizować i wyglądało to w miarę przyzwoicie - podkreśla szkoleniowiec stołecznej drużyny.
Po trzynastu kolejkach gracze Uniwersytetu Warszawskiego maja na swoim koncie siedem oczek. Wiosną dorobek ten będą chcieli przynajmniej podwoić. - Naszym celem jest zdobycie w tej rundzie przynajmniej ośmiu punktów - deklaruje Rzepka. Taki dorobek pozwoliłby najprawdopodobniej jego drużynie na zajęcie w tabeli dziewiątej lokaty. Wiele wyjaśni się już w ciągu trzech najbliższych tygodni, podczas których AZS UW podejmie kolejno ekipy z Gdańska, Kościerzyny i Poznania.