Do połowy waleczni - relacja z meczu MKS Szczypiorno Kalisz - SPR Tarnów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

MKS Kalisz nadal na zwycięskiej ścieżce. Tym razem podopieczni Bruno Budrewicza zrewanżowali się innemu z beniaminków za porażkę w pierwszej fazie rozgrywek.

Spotkanie w najstarszym polskim mieście miało tylko jednego faworyta, jednak gospodarze nie lekceważyli przyjezdnych. W pamięci mieli swoją pierwszą, historyczną porażkę w I lidze. Pierwszymi pogromcami kaliszan byli właśnie szczypiorniści z Tarnowa, którzy na własnym parkiecie wygrali 33:29. Zaskakująco dobrze spisujący się beniaminek z Wielkopolski chciał się zrewanżować trapionej kłopotami ekipie z Małopolski.

Pierwsze akcje spotkania nie potwierdziły przedmeczowych założeń. Trener Bruno Budrewicz co chwila był zmuszany przez swoich graczy do pokrzykiwania i łapania się za głowę. To nie był ten MKS, który w czterech ostatnich spotkaniach narzucał swój styl gry i od początku kontrolował wydarzenia na parkiecie. Po stronie Szczypiorna dominował chaos, który trener musiał ogarnąć już w 5. minucie spotkania, prosząc o przerwę przy stanie 2:4.

Kilka gorzkich słów podziałało szybko i dobitnie. W odwróceniu losów spotkania pomogli również goście, którzy nie mieli pomysłu na zakończenie swoich akcji ofensywnych. Kolejne piłki padały łupem gospodarzy, którzy nie mieli problemów z wykańczaniem kolejnych kontr. - No i skończyło się granie! - krzyknął w 10. minucie zdenerwowany Stanisław Kubala. Jego drużyna przegrywała już 5:7, a szkoleniowiec załamywał ręce, bo jego uwagi nie trafiały do zawodników.

Mimo tego gospodarze nie potrafili wyjść na zdecydowane prowadzenie, do jakiego ostatnimi czasy przyzwyczaili swoich kibiców. Mnożyły się kolejne straty i fatalnie kończone kontry. Efektem tego był kolejny zryw tarnowian, który wyprowadził gości na prowadzenie na 180 sekund przed końcem pierwszej części gry. Prowadzenie 16:15 było ostatnim, na jakie SPR wyszedł w Kaliszu. Jeszcze przed przerwą MKS prowadził dwoma trafieniami, ale nie uspokoiło o trenera Budrewicza.

- Nie mogę dokładnie zdradzić co powiedziałem w szatni, ale przyznam, że trochę postraszyłem moich graczy - przyznał po końcowym gwizdku trener beniaminka z Wielkopolski, który w drugiej części nie miał już tylu powodów do zmartwień. Z każdą kolejną minutą prowadzenie zwiększało się, a kolejne dwa "oczka" były coraz bliżej Szczypiorna. - Zabrakło trochę siły, pogubiliśmy się w ataku i później nie byliśmy w stanie nadrabiać - dodał krótko opiekun tarnowian.

W drugiej części gry celowniki gospodarzy były znacznie lepiej ustawione, a kolejne rzuty bez problemów znajdywały drogę do siatki bramki SPR-u. Najskuteczniejszym graczem na boisku był Mariusz Kuśmierczyk, który zanotował 7 punktowych zagrań. Dorobek mógłby być większy, gdyby nie groźnie wyglądający upadek w pod koniec pierwszej połowy, jednak jak przyznał po zakończeniu gry ostatecznie nic się nie stało.

Nie zabrakło również atrakcji poza sportowych. W 48. minucie sędziowie wykluczyli jednocześnie Łukasza Siega oraz Marcina Niedojadłę. Panowie mieli sobie do powiedzenia coś jeszcze i niewiele brakowało, aby oprócz umiejętności piłkarskich zawodnicy pokazali swoje umiejętności w sztukach walki, jednak w porę zostali rozdzieleni przez partnerów z zespołu.

Tarnowianie wyraźnie opadli z sił. Nie byli w stanie powstrzymać rozpędzonych gospodarzy, ale udało im się popsuć nieco humory kibicom gospodarzy, którzy drugi raz z rzędu oczekiwali 40 bramek, a po raz kolejny licznik kaliskiego zespołu zatrzymał się na 39 trafieniach. Ostatnim, który punktował w barwach MKS-u był 17-letni Kamil Adamski, dla którego był to pierwszy gol w I lidze zdobyty z akcji. Wcześniej okazywał się skutecznym egzekutorem rzutów karnych.

Podopieczni Budrewicza wygrali czwarty mecz z rzędu i wskoczyli na 4. miejsce w tabeli. Cel na początek rundy rewanżowej został zrealizowany z nawiązką. Mowa była o 7 punktach w 5 kolejnych grach, a tylko jedno "oczko" zostało zgubione przez MKS. Przed kaliszanami szlagierowo zapowiadające się widowisko z liderem z Opola, który za tydzień przyjedzie do Kalisz Areny. Z kolei SPR będzie próbował odbić się od dna ligowej tabeli w starciu z inną wielkopolską ekipą, Ostrovią. Trener Kubala zapewnia, że nie traci wiary w swój zespół i przekonuje, że utrzymanie mogą zapewnić nawet dwa zwycięstwa.

MKS Szczypiorno Kalisz - SPR Tarnów 39:27 (18:16)

MKS: Krekora, Potocki - Kuśmierczyk 7, Kobusiński 5, Sieg 5, Niedzielski 5 (2/3), Nowakowski 5, Krupa 4, Stefański 2, Krygowski 2, Klara 1, Bożek 1, Staniek 1, Adamski 1, Salamon

SPR: Szostak, Barnaś, Nowak - Bieś 6, Niedojadło 3, Król 3, Kozioł 3, Dutka 2, Siedlik 2, Kowalik 2, Michalik 2, Cieniek 2, Wajda 1, Hudzik.

Sędziowali: Pytlik (Siemianowice Śl.) oraz Kondziela (Opole)

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
MiłośnikPiłkiRęcznej
24.02.2013
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Brawo MKS!!! Ciekawe gdzie są teraz wszyscy ludzi którzy przed sezonem obwstawiali Kalisz do spadku. Kuśmier 7 bramek przy grze tylko w obronie. Młody zawodnik spokojnie na extraklase. Pozdrawi Czytaj całość
avatar
Dominik Józefowicz
24.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Witam, Proszę autora o zmianę na początku tekstu Tarnów nie leży na Podkarpaciu ale w Małopolsce!!!