Dariusz Bobrek: Pogoń była stroną przeważającą

W kiepskich nastrojach opuszczali parkiet w Szczecinie szczypiorniści Zagłębia Lubin. Jest to już kolejna tak wysoka porażka podopiecznych Dariusza Bobrka, który tłumaczy to licznymi kontuzjami.

Zagłębie Lubin ostatni raz ze zwycięstwa cieszyło się w 14. kolejce, w której to zdołało na wyjeździe ograć tamtejszą Miedź Legnica. W Szczecinie Miedziowi po raz drugi z rzędu stracili aż 40 bramek. - Niestety. Trapią nas kontuzje. Dawid Przysiek grał tego dnia praktycznie na własną prośbę. Przy tym urazie, który ma, też niewiele pomógł drużynie. Nie mamy czterech podstawowych zawodników. To się odbija szczególnie mocno w obronie, ale mimo wszystko uważam, że w ataku graliśmy, bo gros bramek, które zdobyła Pogoń, a było ich chyba z piętnaście, padła z kontry. Ci zmiennicy, którzy wystąpili niestety nie udźwignęli ciężaru tego meczu - powiedział tuż po meczu szkoleniowiec przyjezdnych, Dariusz Bobrek.

W ekipie gości zabrakło jednego z motorów napędowych, jakim jest dla nich Michał Bartczak. Grę starał się kreować Adam Marciniak, ale w pojedynkę zdziałał niewiele. Trener Zagłębia wskazał także na jeszcze inny powód tak wysokiej porażki z Pogonią. - Owszem. Braku Michała może w tym meczu nie było aż tak bardzo widać, gdyż całkiem przyzwoicie, jako jeden z niewielu, zagrał Adam Marciniak i te bramki zdobywał. Myślę, że dużym naszym ubytkiem była nieobecność Mikołaja Szymyślika. Z lewej strony próbował sił Mateusz Przybylski, ale to wyglądało jak wyglądało. Brakuje nam jeszcze jednego obrońcy, który zakończył już karierę. Mam tu na myśli Grzegorza Gowina. Zaburzyło to nam całkowicie system obrony. Preferowaliśmy trochę inny, teraz musimy grać obronę kombinowaną. Obrona 6-0 przy takich strzelbach, jakie ma Pogoń pozwoliła im nas rozrzucić. Zaremba, Konitz czy Krupa zdobywali bramki dość swobodnie. To jest właśnie, między innymi, ta nasza bolączka.

Trener Bobrek o pierwszą przerwę na żadanie poprosił już w 7. minucie meczu
Trener Bobrek o pierwszą przerwę na żadanie poprosił już w 7. minucie meczu

Co prawda po 15. minutach wynik zaczął się trochę odwracać i Lubin zdołał dojść gospodarzy na 3 bramki, ale jak przyznał szkoleniowiec dolnośląskiej ekipy nie trwało to długo, a głównym powodem takiego stanu rzeczy była, jego zdaniem, gra w osłabieniu. - Dogoniliśmy Pogoń na 3 bramki (10:7), ale w tym momencie znowu dostaliśmy jedną czy drugą karę i Szczecin znowu odskoczył na 5-6 trafień. Ten nasz zryw w pewnym momencie się załamał ze względu na to, że rywal grał przez kilka minut w przewadze. Zdołali zdobyć kolejne bramki, które pozwoliły im odetchnąć.

W przerwie spotkania Bobrek starał się jeszcze wpłynąć na swoich podopiecznych. - Mówiliśmy o tym, że będziemy walczyli o każdą piłkę, o zniwelowanie strat i osiągnięcie jak najlepszego wyniku. Trudno było mówić o zwycięstwie, kiedy przegrywa się dziesięcioma bramkami do przerwy. W drugiej połowie oblicze naszej drużyny się nie zmieniło. Nadal Pogoń była stroną przeważającą. Od 40. minuty to grali już praktycznie całkowicie zmiennicy.

Obrazu gry i przebiegu meczu nie zmieniła także wysunięta obrona i indywidualne krycie dwójki szczecinian. - Tak, bo to jest obrona, która może zafunkcjonować w jakimś krótkim okresie czasu. Zostawiliśmy ją prawie do końca, ale przy tak dobrych zawodnikach, ruchliwych, a mam tu na myśli np. Zydronia czy Jacka Wardzińskiego, bo ta gra opierała się głównie na nich, to właśnie ci skrzydłowi rozbili tą strefę. Potem to już wróciło do normy.

W obozie lubinian nie załamują jeszcze rąk, bo tak naprawdę najważniejsze mecze jeszcze przed nimi. Czy jednak wygrane z Czuwajem i Piotrkowianinem dadzą im ósemkę? Dariusz Bobrek dał jasny sygnał, że na to właśnie liczy. - Oczywiście, że będziemy walczyć do samego końca. 7 czy 8. miejsce jest jeszcze w naszym zasięgu. Tylko po prostu trzeba pokonać te dwie drużyny.

Źródło artykułu: