Młodzi szermierze przywitali wchodzących na parkiet gospodarzy sobotniej rywalizacji. Pewną tradycją stało się już to, że w Szczecinie na mecze piłki ręcznej w męskim wydaniu zapraszani są coraz to inni goście-sportowcy, którzy swoimi pokazami uświetniają to widowisko.
Pierwsze 5. minut w wykonaniu podopiecznych Rafała Białego nie były zbyt dobre. Szczecinianie nie potrafili narzucić swojego stylu gry i po 4. minutach tablica świetlna pokazywała wynik 1:3. Co prawda kilka chwil później wyrównał Mateusz Zaremba, ale dalej lepsze wrażenie pozostawiali po sobie przyjezdni, którzy szybko odzyskali dwubramkowe prowadzenie. - Miałem nadzieję, że w pierwszych 15. minutach zagramy i rzucimy się tak jak na Zagłębie. Powiem uczciwie, że rzeczywiście się rzuciliśmy, ale popełnialiśmy bardzo dużo błędów w obronie. Łamaliśmy linię 3-2-1. Najważniejsze jest to, że z minus 4 zespół się podniósł - zauważył szkoleniowiec Gaz-System Pogoni.
Rzeczywiście, szybka gra kontrami puławian, dobra postawa w bramce Macieja Stęczniewskiego oraz przyzwoita skuteczność sprawiały, że goście w 22. i 27. minucie prowadzili już różnicą 4 trafień. Trudno przewidzieć jak zakończyłaby się pierwsza połowa, gdyby nie obroniony przez Szymona Ligarzewskiego rzut karny wykonywany przez Przemysława Krajewskiego na dwie minuty przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę. To wówczas nastąpił zryw szczecinian i trio Zydroń - Konitz - Zaremba ustaliło rezultat pierwszych 30 minut na 15:16.
Po wznowieniu gry zawody przebiegały bardzo podobnie jak w pierwszej fazie. Miejscowi gonili rywala, zbliżali się i ponownie tracili dystans. Sygnał drużynie dał wówczas Bartosz Konitz, który w drugiej połowie aż ośmiokrotnie trafiał do bramki Azotów. Największy aplauz publiczności wzbudziła jednak bramka Patryka Walczaka, który prawie z zerowego kąta wkrętką zdołał pokonać Stęczniewskiego. Od tego momentu gazownicy poczuli prawdziwy wiatr w żagle. Świetnie w bramce nadal grał też Ligarzewski, który bronił w niesamowitych wręcz sytuacjach, często będąc sam na sam z rywalem. Jego grę docenił nawet trener puławskiego klubu Marcin Kurowski. - Bardzo dobrze w bramce zagrał tego dnia Szymon Ligarzewski. On, od momentu wejścia na parkiet, praktycznie zamurował bramkę.
Między 47. a 52. minutą mecz się właściwie rozstrzygnął. Pięć goli z rzędu, z czego aż trzy Zydronia skutecznie zniechęciły rywala do podjęcia walki. - To co pokazaliśmy w drugiej połowie, to nawet juniorzy by tak nie zagrali, ale cóż. Trzeba z tego meczu wyciągnąć wnioski i starać się to poprawić - surowo ocenił Kurowski, dodając przy tym. - Graliśmy za bardzo w poprzek. Szczecin wyszedł trochę wyższą obroną. My, zamiast grać więcej jeden na jeden i atakować na bramkę zaczęliśmy podawać w poprzek. Proste błędy, Pogoń przechwyciła kilka piłek, zrobiło się 5 bramek różnicy, potem staraliśmy się to szybko odrobić, a to była woda na młyn.
Wygrana Pogoni oznacza awans do fazy play-off, natomiast dla rywala oznaczać może oddanie 3. lokaty na rzecz Stali Mielec.
Gaz-System Pogoń Szczecin - KS Azoty Puławy 37:29 (15:16)
Gaz-System Pogoń: Ligarzewski, Stojković - Bruna 6 (2/2), Wardziński 5
(1/2), Gierak, Krupa, Marković 3, Konitz 11, Zaremba 5, Zydroń 6 (0/2), Walczak 1.
Kary: 10 minut (Bruna, Gierak, Konitz, Zaremba, Walczak - po 2 minuty)
Karne: 3/6
KS Azoty: Sokołowski, Stęczniewski, Grzybowski - Ćwikliński 2, Zinchuk 1, Kus 4, Szyba 5, Przybylski 3, Masłowski 7 (2/2), Barzenkov, Krajewski 6 (2/3), Sobol, Jankowski 1.
Kary: 14 minut (Ćwikliński, Zinchuk, Szyba, Przybylski, Jankowski - po 2 minuty, Kus - 4 minuty)
Karne: 4/5
Liczby w nawiasie () przy nazwiskach oznaczają wykonywane rzuty karne przez danego zawodnika.
Widzów: 700.
Sędziowie: Bąk, Ciesielski (obaj z Zielonej Góry)