W sobotnim meczu trener Bożena Karkut postawiła na Jelenę Bader, która zastąpiła na boisku Annę Pałgan. Jak się później okazało szkoleniowiec Miedziowych nie musiała jej awaryjnie wzywać na parkiet mającą ostatnio problemy zdrowotne rozgrywającej, ponieważ Chorwatka rozegrała bardzo dobre spotkanie, a wynik pojedynku nie wydawał się być w żaden sposób zagrożony.
Pierwszą bramkę zdobyła z kontry Kinga Grzyb, na co odpowiedziała Vanessa Jelić. Niebieskie grały dynamiczną, aczkolwiek nieskuteczną piłkę, ponieważ kończenie ataków znacznie utrudniała im defensywa Miedziowych.
W 7. minucie spotkania Kinga Grzyb nie zdołała pokonać z "siódemki" Nataszy Tsvirko. Chwilę później, w przeciągu parunastu sekund dwa trafienia zanotowała Karolina Semeniuk-Olchawa, która w sobotnym pojedynku była wręcz nie do zatrzymania. Dzielnie towarzyszyła jej Vanessa Jelić i Agnieszka Jochymek, które wraz z popularną "Semeną" powiększały skrupulatnie przewagę.
Niebieskie cierpiały na prawdziwą, rzutową indolencję. W ciągu kwandransa udało im się pokonać Monikę Maliczkiewicz tylko raz! Nie wróżyło to niczego dobrego, zwłaszcza gdy drużyna wicemistrzyń kraju udowodniła, że ich najlepszą bronią - oprócz defensywy - jest kontratak. W 17. minucie po bramce francuskiej kołowej, Miedziowe miały na swoim koncie dziewięć trafień więcej niż Ruch.
W drugiej połowie na boisku pojawiła się Klaudia Pielesz, w bramce Monikę Maliczkiewicz zmieniła Natasza Tsvirko, a Karolina Semeniuk-Olchawa została wyłączona z gry przez Julitę Kempę. Nie pokrzyżowało to jednak miedziowych planów, zwłaszcza gdy drugą linię wspierała wyżej wspomniana Klaudia Pielesz, która posyłała na bramkę strzeżoną przez Dominikę Montowską atomowe i skuteczne rzuty.
W 38. minucie w odstępie paru sekund Jelena Bader dwukrotnie pokonała bramkarkę Niebieskich. Raz po indywidualnej akcji, a później... po przechwycie ze środka i skutecznym zakończeniu go bramką. Podopieczne trenera Zenona Łakomego nie powiedziały jednak ostatniego słowa i wzięły się za odrabianie strat. Mogło się wydawać, że Niebieskie nie walczą już o zwycięstwo, a najmniejszy wymiar kary.
Końcówka spotkania bezapelacyjnie należała do Miedziowych, które powróciły dwucyfrowej zaliczki. - Moja drużyna spisała się dzisiaj poniżej oczekiwań. Żal mi dziewczyn, ponieważ na treningach bardzo sumiennie i solidnie pracują, a efektów tego nie ma. Niestety nie widać tego w meczach. Nasza sytuacja jest trudna - powiedział szkoleniowiec KPR Ruchu Chorzów.
KGHM Metraco Zagłębie Lubin - KPR Ruch Chorzów 34:19 (16:7)
KGHM Metraco Zagłębie Lubin: Maliczkiewicz, Tsvirko – Załęczna, Tracz 2, Piekarz, Semeniuk-Olchawa 10, Paluch 3, Jelić 4, Jochymek 5, Pielesz 3, Byzdra 1, Bader 6.
KPR Ruch Chorzów: Montowska, Wąż – Pieniowska 3, Jasiniowska 3, Kempa, Lesik 3, Grzyb 3, Migała 2, Sucheta, Jovović 5.
Kary: KGHM Metraco Zagłębie Lubin - 8 minut, KPR Ruch Chorzów - 6 minut
Sędziowie: A. Kierczan, T. Wrona
Przecież to skład bez kręgosłupa.