Wisła Płock po remisie w Gorzowie będzie dążyła do zmazania tej plamy na honorze. Najlepsza ku temu okazja to właśnie mecz z Vive. Trener Bogdan Kowalczyk bardzo ostrożnie wypowiada się o szansach płocczan w tym pojedynku. - Zobaczymy. Na pewno podejmiemy walkę -. Jednak kibice, którzy zbiorą się w Blaszak Arena nie wyobrażają sobie innego wyniku jak zwycięstwo gospodarzy. Ewentualna porażka może bardzo obniżyć morale drużyny przed zbliżającymi się meczami Ligi Mistrzów.
W Płocku nie wiadomo czy zagra nowy nabytek "Nafciarzy" Andrej Frołow, który w ostatnich dniach zmagał się z chorobą. Ewentualny jego brak w zespole może okazać się kluczowy dla gry płockiej defensywy, bo to właśnie on miał być jej nowym liderem. Zagra natomiast Adam Twardo, a plotki o jego zawieszeniu okazały się nieprawdziwe. Jeśli chodzi o bramkę, to na mecz oprócz Marcina Wicharego powinien dostać powołanie Morten Seier, który w ostatnich dziesięciu minutach meczu w Gorzowie zanotował prawie 50 proc. skuteczności.
Vive podejdzie do meczu na pewno uskrzydlone wysokimi zwycięstwami ze BRW Stalą Mielec oraz z kosowskim BESA Famiglia. Jednak wszyscy w Kielcach zdają sobie sprawę, że to zupełnie inne spotkanie. - Mecz będzie miał wiele podtekstów - mówi Bogdan Wenta. Nie jest tajemnicą, że nie przepadają za sobą z Bogdanem Kowalczykiem. Prawdopodobnie ich niechęć do siebie rozpoczęła się jeszcze, gdy trener wiślaków był selekcjonerem reprezentacji Islandii, natomiast Wenta grał w barwach Polski. Poza tym, to właśnie obecny trener polskiej reprezentacji był pierwotnie przymierzany jako następca Bogdana Zajączkowskiego w Wiśle Płock. Podobnie zresztą jak Paweł Piwko i Michał Stankiewicz. Właśnie gra tego drugiego może się okazać kluczowa dla drużyny z Kielc. Nowy kołowy Vive, jeszcze jako zawodnik Zagłębia Lubin, zawsze sprawiał dużo problemów płockiej defensywie
Vive Kielce, dla którego inny medal niż złoty na koniec sezonu oznaczał będzie porażkę, czeka prawdziwy sprawdzian. Przypomnijmy, że po Igrzyskach Olimpijskich trener Wenta nie miał za dużo czasu na przygotowanie drużyny do tego pojedynku. Do tej pory kielczanie imponowali skutecznością, czego w żaden sposób nie można powiedzieć o Wiśle Płock. Oczywiście trzeba uznać, że remis w Gorzowie to tylko "wypadek przy pracy" i płoccy zawodnicy będą dużo bardziej skuteczni. Dojdzie do tego hala wypełniona po brzegi kibicami, którzy z pewnością zadbają, aby wiślakom nie zabrakło determinacji na ten mecz.
Mecz rozpocznie się w piątek o godzinie 19.00 w Płocku. Transmisję na żywo będzie można obejrzeć w Polsacie Sport oraz śledzić na SportoweFakty.pl