W klubie z Bałkanów nie ukrywają, że wolą zmierzyć się w dwumeczu z podopiecznymi Bogdana Wenty niż z takimi drużynami jak Barcelona, MKB Veszprém bądź HSV Hamburg. - Wszyscy chcieliśmy mieć za rywala Vive Targi Kielce, ale nie oznacza to, że jesteśmy faworytami. Przeciwko nam zagra naprawdę potężny zespół. Z Polakami mamy rachunki do wyrównania, gdyż przegraliśmy z nimi dwa mecze w fazie grupowej, a teraz spróbujemy się im za to odpłacić - stwierdził Filip Mirkulovski.
Macedoński rozgrywający jest zdania, że polski klub może sobie nie poradzić z ogromnymi oczekiwaniami kibiców. Metalurg Skopje będzie się starał wykorzystać nawet chwilę słabości Vive, żeby osiągnąć swój cel. - Jak wcześniej powiedziałem ekipa z Kielc jest faworytem, a oznacza to, że będzie ona odczuwała presję, gdyż oczekuje się po niej awansu do Final Four. My natomiast będziemy rozluźnieni i postaramy się zaprezentować najlepiej jak to możliwe, aby dokonać cudu tj. awansować do turnieju finałowego Ligi Mistrzów - dodał szczypiornista klubu ze stolicy Macedonii.
Filip Mirkulovski uważa, że wie czego się może spodziewać po ekipie z Kielc, choć jego wypowiedź świadczy o tym, że nie do końca jest zorientowany na temat aktualnej sytuacji kadrowej Vive. - W przeciwieństwie do pozostałych potencjalnych przeciwników, Vive Targi Kielce to zespół, co do którego przekonaliśmy się, że możemy przeciwko niemu nie tylko zagrać, lecz także z nim wygrać. Najmocniejszą częścią kieleckiej drużyny są oczywiście rozgrywający, natomiast skrzydłowi Manuel Strlek (zagrał już przeciwko Pick Szeged - przyp. red.) oraz Ivan Cupić są teraz kontuzjowani i nie wiem, czy wystąpią przeciwko nam. Klub z Polski gra w obronie systemem 6-0, co nam nie odpowiada, ale mamy wystarczająco wiele czasu, żeby się do tego przygotować. Pierwsze spotkanie odbędzie się w Skopje, więc decydujące będzie wypracowanie chociażby minimalnej przewagi do obrony w Polsce. Jak powiedziałem wierzymy w cud i udział w finałowym turnieju w Kolonii - zakończył Filip Mirkulovski.