Puchar EHF to ogromne rozczarowanie - rozmowa z Andrzejem Miszczyńskim, prezesem Orlen Wisły Płock

Prezes SPR Wisły Płock Andrzej Miszczyński w obszernym wywiadzie z portalem SportoweFakty.pl opowiada o rozstaniu z trenerem Waltherem, przyszłorocznych transferach oraz swojej dalszej prezesurze.

Maciej Wojs
Maciej Wojs

Maciej Wojs: To chyba była jedna z najtrudniejszych decyzji, jaką musiał pan podjąć jako sternik płockiego klubu, prawda?

Andrzej Miszczyński: Tak, ponieważ zmusza mnie do wprowadzenia istotnych korekt w założonym planie działania i to na sam koniec mojej kadencji. Absencja Orlen Wisły Płock w ćwierćfinałach Pucharu EHF niesie za sobą konsekwencje finansowe, które mają istotny wpływ na kształt budżetu. Ten z kolei ma decydujący wpływ na architekturę zespołu, a co za tym idzie poziom sportowy drużyny.

Co zadecydowało o tym, że przyjął pan rezygnację trenera Walthera?

- Bardzo wiele aspektów związanych z funkcjonowaniem naszej spółki. Mam na myśli zarówno obszar sportowy, finansowy jak i psychologiczny czy socjologiczny.

Spodziewał się pan wcześniej takiego ruchu ze strony trenera?

- Po przegranym meczu w Danii analizowałem z trenerem Waltherem przyczyny gry zespołu na niższym poziomie i różne rozwiązania wyjścia z tej sytuacji.

Trener złożył rezygnację, a czy pan wcześniej, powiedzmy w przeciągu ostatnich kilku dni, rozważał możliwość przedwczesnego zakończenia współpracy?

- Nie, nie było takich rozważań, ponieważ ani ja, ani trener nie zakładaliśmy tak czarnego scenariusza w przypadku Pucharu EHF. To było ogromne rozczarowanie i zawód dla nas wszystkich.
Funkcję I trenera przejął Krzysztof Kisiel Funkcję I trenera przejął Krzysztof Kisiel
Funkcję pierwszego trenera do końca rozgrywek przejął Krzysztof Kisiel. Czy w razie ewentualnego sukcesu będzie pan rozważał możliwość podpisania z trenerem umowy na dłuższy okres?

- Proszę pamiętać, że SPR Wisła Płock jest spółką akcyjną, w której zarząd jest powoływany na 3-letnią kadencję. Moja kadencja zgodnie z prawem może trwać najdłużej do czerwca 2013. Uważam, że decyzje dotyczące sztabu szkoleniowego na sezon 2013/2014 i kolejne powinien podejmować prezes, który zostanie powołany przez właściciela spółki na następną 3-letnią kadencję. Prawem każdego prezesa jest dobierać sobie współpracowników i byłoby dużym nietaktem z mojej strony stawiać następcę przed faktem dokonanym. Oczywiście do ostatniego dnia kadencji moim obowiązkiem jest prowadzić sprawy spółki i mogę jedynie rekomendować pewne rozwiązania w tej materii.

Zdaję sobie sprawę, że zbyt wcześnie na spekulacje dotyczące nowego trenera, w kuluarach jednak pojawia się nazwisko Lajosa Mocsaia. Wisłę stać na takiego trenera czy będziecie szukać młodego, zbierającego doświadczenie szkoleniowca, który tutaj będzie miał okazję wypromować swoje nazwisko?

- Trener Mocsai jest fachowcem najwyższej klasy i cieszę się, że tak znakomity trener pojawia się w spekulacjach. Tak jak powiedziałem wcześniej, do momentu podjęcia decyzji kto będzie pełnił obowiązki prezesa w następnej kadencji byłoby nieeleganckie z mojej strony podejmować decyzje skutkujące na kolejne lata. Tym bardziej, że prezes następnej kadencji ma już zapewnioną stabilność finansową, co stało się także przy moim skromnym udziale.

Przed Wami decydujące momenty sezonu. Wierzy pan, że dzisiejsze zmiany odmienią drużynę czy de facto zadziałają odwrotnie?

- Mam głębokie przekonanie, że moja drużyna lada moment "odpali" mówiąc kolokwialnie. Trener Kisiel jest integralna częścią tej drużyny od samego początku i nie traktuję tego jako zmianę, lecz kontynuację rozpoczętej pracy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×