Podopieczni Michaela Bieglera do starcia ze Szwedami przystępowali bez Tomasza Rosińskiego, Michała Jureckiego, Krzysztofa Lijewskiego i Roberta Orzechowskiego, dzięki czemu środowe starcie w wyjściowym składzie rozpoczęli między innymi Paweł Paczkowski oraz wracający do drużyny narodowej po dłuższej przerwie Patryk Kuchczyński. Ten pierwszy w mecz wprowadził się dwoma nieprzygotowanymi rzutami, a drugi przegrał pojedynek sam na sam z Johanem Sjostrandem. Obaj swój dorobek po kilku minutach zdołali poprawić, Polacy w ataku grali jednak chaotycznie, a problemy na środku naszej obrony sprawiły, że gospodarze w pewnym momencie prowadzili nawet różnicą trzech bramek.
Biało-czerwoni nie byli w stanie skonstruować płynnego natarcia pozycyjnego, a agresywne defensywa rywali owocowała tym, że nasze natarcia były rwane i nieskuteczne. Polacy do siatki Sjostranda trafiali najczęściej po akcjach indywidualnych, a prym w zaliczaniu trafień wiedli imponujący rzutami z drugiej linii Karol Bielecki oraz lekceważony nieco przez rywali Paczkowski. Zagęszczony środek sprawił, że w trakcie całej pierwszej połowy piłka tylko raz dotarła na koło do Bartosza Jureckiego, rywale ze swoim obrotowym Andreasem Nilssonem grali z kolei koncertowo.
Przed przerwą gospodarze nieco spuścili z tonu, co biało-czerwoni wykorzystali bezlitośnie. Błędy rywali w ataku oraz skuteczne kontry sprawiły, że podopieczni Bieglera zmniejszyli straty do jednej bramki, a znaczący wkład do dorobku zespołu wnieśli skrzydłowi Kuchczyński i Adam Wiśniewski. Stan meczu Polacy wyrównali już kilka chwil po wznowieniu spotkania. Kluczem do sukcesu okazało się uruchomienie Jureckiego i kiedy wydawało się już, że nasz zespół łapie właściwy rytm, biało-czerwoni przegrali podwójną przewagę, a na domiar złego w bramkę Sławomira Szmala po marnej pierwszej połowie wstrzelił się Kim Andersson.
Zespół Bieglera nie wykorzystał swojej szansy, Szwedzi zaś z minuty na minutę nabierali wiatru w żagle. Rywale grali skutecznie w ataku, podczas gdy nasz zespół miał spore problemy z przedarciem się pod bramkę rywali, często gubiąc piłkę. Ofensywna niemoc w połączeniu z błędami w obronie sprawiły, że na dziesięć minut przed końcową syreną rywale prowadzili już różnicą siedmiu trafień. W zmniejszeniu strat nie pomogło biało-czerwonym wejście na parkiet Marcina Wicharego i gdy stało się jasne, że dwa punkty padną łupem rywali, Biegler dał szansę rezerwowym. Polacy okazję do rewanżu dostaną już w niedzielę, o sukces nie będzie jednak łatwo.
Szwecja - Polska 28:21 (12:11)
Szwecja: Sjostrand - Kallman 4, Andersson 4, Larholm 4, Nilsson 7, Ekberg 5 (3/3), Gottfridsson 1, Olsson, Fahlgren 3, Jakobsson, Petersen 1, Karlsson.
Polska: Szmal, Wichary - Bielecki 5, Wiśniewski 4, Paczkowski 3, Kuchczyński 3 (1/1), Jurkiewicz, Grabarczyk, Kubisztal 2, Jurecki 2, Jaszka 2, Krajewski, Syprzak, Daszek.
Kary: Szwecja - 8 min. (Gottfridsson, Nilsson, Larholm, Karlsson - 2 min.) oraz Polska - 10 min. (Paczkowski - 4 min., Grabarczyk, Bielecki, Syprzak - 2 min.).