Kielczanie dwukrotnie w obecnym sezonie w fazie grupowej Champions League pokonali zespół ze stolicy Macedonii. Teraz będą chcieli owy rezultat powtórzyć. Jednak zdają sobie sprawę, że ćwierćfinałowa batalia, która zadecyduje o największym sukcesie w historii jednego z klubów, ze względu na ogromną stawkę będzie zupełnie innymi pojedynkami. - Każdy zdaje sobie sprawę z tego, że gramy o nasze marzenia. Pokonując Metalurg awansujemy do Final Four, ale nie zapominajmy, że nasz przeciwnik myśli tak samo - mówi Krzysztof Lijewski.
Drużyna mistrza Polski do Skopje pojedzie po wypracowaniu sobie jak najkorzystniejszej sytuacji przed decydującym o awansie spotkaniu rewanżowym, które rozegrane zostanie tydzień później w kieleckiej Hali Legionów. - Nie jedziemy tam, żeby przegrać. Jeśli raz nam się tam udało wygrać, to dlaczego tego nie powtórzyć. Wszyscy pamiętamy jak było ciężko wywalczyć nam te dwa punkty w Macedonii. Tej sztuki możemy dokonać tylko razem jako kolektyw. Jeżeli obrona i bramkarze będą współpracować dobrze, jeśli uda nam się wyprowadzić kilka kontrataków, to możemy walczyć o dobry rezultat - zaznacza rozgrywający kieleckiej ekipy.