Gospodarze przystąpili do meczu 24. kolejki bez dwóch graczy. Kontuzji nabawił się Łukasz Białaszek, mający problemy z mięśniami brzucha. Uraz ten nie jest jednak poważny. W wągrowieckiej hali zabrakło też najskuteczniejszego gracza MKS-u w ostatnich spotkaniach, Bartosza Świerada. Rozgrywający Nielby doznał urazu podkręcenia kostki.
W pierwszym kwadransie żadna ze stron nie potrafiła uzyskać przewagi. Goście zdobyli w czasie pierwszych piętnastu minut aż trzy bramki z rzutów karnych, których bezbłędnym egzekutorem był Łukasz Gradowski. Szczypiorniści ASPR walczyli z nielbistami jak równy z równym, zdobywając trafienia z ataku pozycyjnego, a także mogli zapisać na swoim koncie udane kontrataki.
Przyjezdni starali się wyjść na prowadzenie wycofując od czasu do czasu swojego bramkarza. Taki manewr taktyczny jednak nie zawsze był dla podopiecznych Mirosława Saneckiego opłacalny. Nielbiści potrafili odeprzeć atak rywala i pokarać przeciwnika po jego nieudanej akcji kontrą lub celnym rzutem do pustej bramki. Taka sztuka udała się Adrianowi Konczewskiemu. Wągrowiecki bramkarz, który po raz kolejny bardzo dobrze bronił, zaliczył trafienie rzucając ze swego pola karnego do siatki rywala.
W 16. minucie na tablicy wyników było 8:8. Przed przerwą do bramki trafiali prawie wyłącznie nielbiści, którzy przy dwóch straconych bramkach zaliczyli dwanaście celnych rzutów. Świetne spotkanie zaliczył Bartosz Witkowski. Kołowy MKS-u mocno pracował w obronie i nie mylił się w ataku. Na przerwę drużyna kierowana przez Pawła Nocha schodziła z przewagą dziesięciu bramek (20:10).
Po zmianie stron Konczewskiego w bramce Nielby zastąpił Norbert Witkowski. Bramkarz MKS-u pochwalił się na początku drugiej połowy wybronieniem rzutu karnego oraz udaną interwencją. Kilka minut po przerwie na parkiecie znaleźli się gracze wągrowieckiego MKS-u, którzy najczęściej nie wychodzą w wyjściowym składzie. Przewaga nielbistów zaczęła powoli topnieć, bardzo źle funkcjonowała obrona. W ataku żółto-czarni seryjnie popełniali błędy własne. Skuteczność rzutowa zespołu aspirującego do awansu do Superligi pozostawiała sporo do życzenia.
W 53. minucie po trafieniu Łukasza Płonki - najskuteczniejszego w ekipie ASPR-u, już tylko cztery bramki dzieliły oba zespoły (31:27). Na plac powrócił wyjściowy skład wągrowczan, który przed końcowym gwizdkiem powiększył trochę przewagę. Wynik meczu ustalił na 36:29 Krzysztof Pawlaczyk, który pokazał się w sobotnim spotkaniu z bardzo dobrej strony.
- Rozegraliśmy katastrofalne zawody. Po takim spotkaniu trudno wskazać jakikolwiek pozytyw. W obronie słabo, a w drugiej połowie tragicznie. W ataku jeszcze gorzej. Nie tak powinno to wyglądać - podsumował postawę swojej drużyny Paweł Noch, szkoleniowiec Nielby.
Nielba Wągrowiec - ASPR Zawadzkie 36:29 (20:10)
Nielba: Konczewski 1, N. Witkowski - B. Witkowski 6, Pawlaczyk 6, Biniewski 6, Kryszeń 4, Tarcijonas 3, Obiała 3, Widziński 3, Kieliba 3, Tórz 1, Smoliński, Matłoka.
ASPR: Kruk, Studziński - Płonka 8, Gradowski 6, Piech 5, Juros 4, Włoka 3, Hertel 1, Kozłowski 1, Skowroński 1, Całujek, Kaczka, Ungier.
Kary: Nielba - 8 minut (Kieliba, Tarcijonas, Tórz, Biniewski - po 2 minuty), ASPR -14 minut (Płonka, Kozłowski, Ungier - po 2 minuty, Piech, Skowroński - po 4 minuty)
Sędziowali: Andrzej Jaworski (Głogów), Przemysław Stężowski (Lubin)
Widzów: 420