Rewanżowe starcie w Veszprem Arenie od mocnego uderzenia rozpoczęli gospodarze, po siedmiu minutach prowadząc 5:1. THW Kiel szybko otrząsnęło się jednak z niemrawego początku i po trafieniu Daniela Narcisse'a doprowadziło do remisu. Szkoleniowiec MKB Veszprém, Carlos Ortega postanowił zmienić ustawienie w defensywie, a jego podopieczni zaczęli bronić wysoko na 9 metrze, wychodząc pod bocznych rozgrywających mistrzów Niemiec. Taktyka hiszpańskiego szkoleniowca okazała się niezwykle trafna, Zebry miały bowiem spore problemy z konstruowaniem akcji w ataku pozycyjnym.
W 24. minucie po skutecznym rzucie ze skrzydła Tamasa Ivancsika Węgrzy wyszli na czterobramkowe prowadzenie - 12:8. Madziarzy imponowali łatwością tworzenia klarownych sytuacji rzutowych i przede wszystkim zabójczą skutecznością, oscylującą w granicach 75 procent! (dla porównania THW Kiel miało raptem 44%). Sytuacja obrońców trofeum zaczęła robić się mocno nieciekawa, dlatego Alfred Gislason natychmiast poprosił o przerwę na żądanie. Końcówka premierowej odsłony należała do jego zespołu, który do szatni schodził z bagażem dwóch trafień.
Po zmianie stron Zebry rozpoczęły w defensywie z wysuniętym pod Chemę Rodrigueza, który dawał się najbardziej we znaki kilończykom Danielem Narcissem. Manewr islandzkiego szkoleniowca THW Kiel okazał się strzałem w dziesiątkę. W Veszprem kompletnie nie funkcjonowała druga linia, od podań odcięci byli również skrzydłowi. Kwadrans przed końcem do remisu, jak się później okazało ostatniego w tym meczu doprowadził Narcisse - 22:22 (45'). Żelazna defensywa Zebr zaczęła przynosić wymierne korzyści, dobrą zmianę dał również Andreas Palicka, godnie zastępując słabo spisującego się Thierry'ego Omeyera.
Węgierską bramkę raz za razem skutecznymi rzutami z drugiej linii nękali Filip Jicha oraz Marko Vujin i w 52. minucie THW Kiel prowadziło już 26:23. Obrońcy trofeum mimo zrywu gospodarzy w samej końcówce, nie dali sobie wyrwać zwycięstwa i tym samym awansu do Final Four. MKB Veszprem będące jedną z rewelacji tegorocznej Ligi Mistrzów ponownie musi obejść się smakiem. Mistrzowie Węgier po raz ostatni w półfinale najbardziej prestiżowych rozgrywek świata znaleźli się w sezonie 2005/06. Na wymarzone Final Four Madziarom przyjdzie poczekać przynajmniej rok.
W drugim sobotnim ćwierćfinale zmierzyli się dwaj odwieczni rywale w walce o panowanie na Półwyspie Iberyjskim - FC Barcelona i Atletico Madryt. Imponująco wejście w mecz zaliczyli Siarhei Rutenka, który zdobył cztery pierwsze bramki dla swojego zespołu oraz Danijel Sarić (łącznie 17 obron). Atletico trzymało się jednak dzielnie i nie odstępowało ekipie ze stolicy Katalonii ani na krok - 3:4 (10'). Sześć minut później kibice zgromadzeni w Palau Blaugrana oszaleli ze szczęścia, bowiem ich ulubieńcy odrobili pięciobramkową stratę z pierwszego meczu.
Koszmar Los Colchoneros trwał dalej, a zawodnicy stołecznej drużyny wciąż niemiłosiernie obijali Saricia, robiąc z niego pierwszoplanową postać, popełniając do tego sporą liczbę strat. W 21. minucie na tablicy wyników było już 3:12, a największe spustoszenie w formacji defensywnej ekipy prowadzonej przez Talanta Dujszebajewa siał świetnie dysponowany Rutenka, który do przerwy miał na swoim koncie aż siedem bramek.
Po zmianie stron kibice byli świadkami "masakry w Barcelonie", bowiem Juanin Garcia w 42. minucie wyprowadził Dumę Katalonii na prowadzenie 22:11. Wówczas trener Atletico zreorganizował swój zespół w defensywie, a jego podopieczni... skrupulatnie zaczęli odzyskiwać stracony teren. Kwadrans przed końcem po bramce Josepa Masachsa, który zmienił tragicznie dysponowanego Roberto Garcie Parrondo było już tylko 17:23. Madrytczycy wielokrotnie stawali przed szansą zredukowania strat do mniej niż pięciu bramek, co dało by im awans do Final Four, lecz szale zwycięstwa na swoją korzyść przechyliła Barcelona, ostatecznie triumfując 32:24. Atletico na nic zdał się wyborny występ Julena Aguinagalde (11/11).
MKB Veszprém - THW Kiel 28:29 (14:12)
Najwięcej bramek: dla Veszprem - Laszlo Nagy, Renato Sulić, Cristian Ugalde - po 5; dla THW Kiel - Filip Jicha, Marko Vujin - po 7.
Pierwszy mecz: 31:32. W dwumeczu: 59:61 Awans: THW Kiel
FC Barcelona Intersport - BM Atletico Madryt 32:24 (15:9)
Najwięcej bramek: dla FC Barcelony - Siarhei Rutenka 11, Victor Tomas, Angel Montoro, Juanin Garcia, Raul Entrerrios - po 4; dla Atletico - Julen Aguinagalde 11, Kiril Lazarov 7.
Pierwszy mecz: 20:25. W dwumeczu: 52:49 Awans: FC Barcelona
wiec skład FF juz znany:
Barcelona, Kiel, Kielce i Hamburg