Przygoda Team Tvis w europejskich pucharach była niczym bajka - ligowy średniak duńskiej ligi szczebel po szczeblu wspinał się na kolejne etapy Pucharu EHF, eliminując po drodze wyżej cenione i faworyzowane ekipy. Duńczykom szczęście dopisało też podczas losowania par półfinału, gdzie zmierzyć mieli się z francuskim HBC Nantes. Bajka pogromców Orlen Wisły Płock nie mogła trwać jednak wiecznie. Nantes okazało się zespołem zdecydowanie lepszym i zasłużenie awansowało do niedzielnego finału.
Sobotni mecz rozpoczął się jednak po myśli duńskich Smoków, które w 4. minucie wygrywały 2:0. Francuscy zawodnicy szybko jednak dogonili rywali, już minutę później doprowadzając do remisu 2:2 za sprawą bramki Frederica Dole. Holstebro początkowo walczyło jeszcze o korzystny rezultat, w 12. minucie prowadziło nawet po trafieniu Sorena Tau Sorensena 5:4, jednak z każdą kolejną minutą coraz większą przewagę poczęli wypracowywać sobie zawodnicy Nantes.
Gospodarze turnieju finałowego bardzo agresywnie grali w obronie, choć co należy przyznać, przywalali im na to arbitrzy z Białorusi. Twarda defensywa, połączona z kapitalnymi interwencjami Arnaud Sifferta pozwoliła francuskiej ekipie na wyprowadzanie kontrataków, w których brylował Valero Rivera. W 17. minucie Nantes wygrywało już 9:5 i do końca spotkanie nie pozwoliło już dogonić się swym duńskim rywalom.
Choć do przerwy przewaga Francuzów stopniała do dwóch bramek (11:9), to po zmianie stron występujące w sobotnim meczu w roli gości Nantes ponownie zaczęło "odjeżdżać" rywalom. Świetną partię zaliczali rozgrywający Francuzów - Jorge Maqueda, a także młody O'Brian Nyateu. Duńczycy wyraźnie nie radzili sobie z konsekwentnie grającymi rywalami, dodatkowo widoczny był brak ich czołowej strzelby, Michaela Damgaarda Nielsena. W 45. minucie Nantes prowadziło już 19:14.
W końcowych minutach obraz gry nie uległ zmianie. Pewni zwycięstwa Francuzi nieco spuścili z tonu, jednak nie przeszkodziło im to w zdobywaniu kolejnych bramek. Kluczem do wygranej drużyny Thierry'ego Anti była kapitalna gra w defensywie, połączona z odcięciem najgroźniejszej broni rywala - kontrataków. Francuzi szybko wracali do obrony, a nawet jeśli nieco rozluźnili swe szyki, między słupkami czyhał będący w znakomitej formie Siffert. Wygrana 26:20 przyszła Nantes łatwo i zasłużenie.
Team Tvis Holstebro - HBC Nantes 20:26 (9:11)
Team Tvis:
Lind, Petersen - Bramming 5, Christiansen 3, Hansen 3, A. Damgaard Nielsen 3, Larsen 2, Jensen 1, Sorensen 1, Thomsen 1, Thoustrup 1, Damgaard, Jeppesen, Meklenborg, Mose.
Nantes: Siffert - Rivera 8, Maqueda 5, Nyateu 3, Sayad 3, Doye 2, Jonsson 2, Feliho 1, Camarero, De la Breteche, Fernandez, Gharbi, Skatar, Tournat, Vujić.
Karne: Team Tvis - 0/0; Nantes - 4/4.
Kary: Team Tvis - 6 min. (Thomsen - 4 min., Jensen - 2 min.); Nantes - 4 min. (Gharbi, Dole - po 2 min.).
Sędziowali:
Andrei Gousko oraz Siarhei Repkin (Białoruś).
Widzów: 5 000.