Obie drużyny do decydującego starcia przystępowały zmobilizowane, acz niepewne swego, każde z czterech poprzednich starć było bowiem zupełnie inne, a o końcowym sukcesie decydowała przede wszystkim dyspozycja dnia. W zespole puławskim - wzorem starć poprzednich - zabrakło zmagających się z uciążliwymi urazami Dymytro Zinczuka i Krzysztofa Łyżwy, trener Krzysztof Kotwicki nie mógł z kolei skorzystać z usług Przemysława Rosiaka.
Walka na całego w kameralnej hali przy Partyzantów trwała od pierwszych minut, a jako pierwszy swoje piętno na wyniku odcisnął Sebastian Suchowicz. Doświadczony golkiper od samego początku grał bardzo dobrze, konsekwentnie powstrzymując kolejne próby puławian z drugiej linii. To głównie dzięki jego interwencjom i skuteczności Michała Daszka goście po ośmiu minutach wyszli na prowadzenie 6:4 i gdyby nie Maciej Stęczniewski, niechybnie odjechaliby Azotom z wynikiem już po kwadransie gry.
Gospodarze mieli duże problemy z konstruowaniem ataku pozycyjnego, do siatki trafiając głównie po kontratakach, w których prym wiódł Piotr Masłowski. Obie drużyny popełniały mnóstwo błędów, a większość trafień była efektem prostych strat i niecelnych zagrań. Pod bramką Azotów brylowali przede wszystkim kwidzyńscy skrzydłowi, sposób na przedarcie się pod pole karne Suchowicza najczęściej - obok Masłowskiego - znajdowali z kolei doskonale współpracujący Przemysław Krajewski i Michał Szyba.
Pierwszą część meczu z dwoma bramkami przewagi zakończyli gospodarze, wielkie emocje w Puławach miały się jednak dopiero rozpocząć, przyjezdni do wyrównania doprowadzili bowiem błyskawicznie. Po przerwie mecz toczył się w rytmie bramka za bramkę, a żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie większej przewagi. Wśród gości przebudził się Robert Orzechowski, miejscowych w trudnych momentach ratowali z kolei świetnie dysponowani Masłowski i Michał Bałwas.
W decydujących chwilach więcej cierpliwości zachowali kwidzynianie. Świetnie grali doświadczeni Maciej Mroczkowski i Michał Adamuszek, w ekipie gospodarzy posypały się z kolei dwuminutowe kary. Przyjezdni w pewnym momencie prowadzili już nawet różnicą trzech trafień i choć puławianie doprowadzili do wyrównania, ostatnie słowo należało do MMTS-u. Na 29:28 trafił Adamuszek, a puławianie finałowej akcji skończyć nie byli w stanie, dzięki czemu wraz z końcową syreną wielka radość wybuchła w obozie gości.
KS Azoty Puławy - MMTS Kwidzyn 28:29 (15:13)
Azoty: Stęczniewski, Grzybowski, Sokołowski - Kus 3, Szyba 4, Masłowski 9, Sobol 5 (1/2), Tylutki, Kus, Krajewski 3, Jankowski, Przybylski 1, Bałwas 3, Barzenkou, Grzelak.
MMTS: Suchowicz - Rombel 4, Peret 2, Daszek 9 (4/4), Orzechowski 5, Adamuszek 4, Mroczkowski 2, Sadowski 1, Klinger 1, Seroka 1, Nogowski.
Kary: Azoty - 16 min. (Kus - 6 min., Jankowski - 4 min., Sobol, Szyba, Krajewski - 2 min.) oraz MMTS - 8 min. (Peret - 4 min., Rombel, Mroczkowski - 2 min.)
Sędziowie: B. Lemanowicz (Łąck), M. Baranowski (Warszawa).
Widzów: 800.
Ale fakt faktem Bożenkow słaby jest, ale no jeśli długą umowę to raczej będzie grał do końca, bo trzeba by ją rozwiązać bo raczej chętnego się nie znajdzie na te Czytaj całość