Po półfinałowym niepowodzeniu piłkarze ręczni Vive Targów w niedzielę stanęli do walki o 3. miejsce. Przed turniejem Final Four kieleckiemu zespołowi nie dawano zbyt dużych szans na zakwalifikowanie się do finału. Inaczej było w przypadku THW Kiel. Obrońcy tytułu mieli walczyć w finale z FC Barceloną. Tymczasem w półfinale lepszy okazał się HSV Hamburg.
Zebry w finale pocieszenia chciały powetować sobie to niepowodzenie i zwycięstwem zakończyć turniej Final Four. Kielczanie spotkanie z THW Kiel rozpoczęli w nieco odmienionym składzie niż półfinałowy pojedynek z FC Barceloną. Od pierwszych minut na parkiecie pojawił się Grzegorz Tkaczyk oraz Venio Losert, do ataku wchodził także Karol Bielecki. W pierwszych minutach zespoły grały niezwykle dynamicznie, jednak obu ekipom brakowało skuteczności. Kielczanie dobrze prezentowali się w obronie, a w ataku brylował Ivan Cupić, dzięki czemu kielczanie objęli prowadzenie 3:1.
Niesmak może pozostawiać postawa arbitrów w Kolonii. To w niedzielę nie przeszkodziło jednak kielczanom w świetnej grze. Po kolejnej "bombie" z drugiej linii Karola Bieleckiego Vive prowadziło już 5:1. W bramce polskiego zespołu świetnie spisywał się chorwacki bramkarz Venio Losert. Kielczanie grali niezwykle dynamicznie, widać było w ich poczynaniach ogromną determinację i chęć zwycięstwa. Po trafieniu Manuela Strleka na 9:4 o czas dla swojego zespołu poprosił Alfred Gislason.
Szkoleniowiec niemieckiego zespołu zaczął dokonywać zmian. Na parkiecie pojawił się m.in. Thierry Omeyer, który zastąpił słabo spisującego się w bramce Andreasa Palickę. Kielczanie w pierwszym kwadransie grali rewelacyjnie. Żelazna obrona stanowiła momentami dla rywali zaporę nie do przejścia. Vive po udanych zagraniach w defensywie wyprowadzało bardzo szybkie ataki, nie pozwalając rywalom na zorganizowanie obrony. Po trafieniu Krzysztofa Lijewskiego kielczanie prowadzili już 14:5 i ponownie o czas poprosił Alfred Gislason.
Zawodnicy THW Kiel starali się coś zmienić w swojej grze. W obronie Zebry zaczęły grać z dwoma wysuniętymi obrońcami, chcąc w ten sposób szczególnie utrudnić życie Karolowi Bieleckiemu. To nie przeszkodziło jednak mistrzom Polski w kontrolowaniu losów pojedynku. Niemiecki zespół nieco zaskoczony dobrą gra polskiej drużyny nie był w stanie w pierwszej połowie poukładać swojej gry i do szatni zszedł przegrywając 12:19.
Kielczanie na drugie 30 minut wyszli w nieco odmienionym składzie. Na środku rozegrania pojawił się Tomasz Rosiński, a na prawym rozegraniu Denis Buntić. Kapitalnie tę część gry rozpoczął Rastko Stojković, który świetnie obsługiwany był podaniami przez kolegów z zespołu. Tym razem Serbowi nie zabrakło zimnej krwi i pomimo agresywnej obrony rywali skutecznie wykańczał akcje. Sędziowie nie szczędzili kielczanom dwuminutowych wykluczeń. Piłkarze ręczni Vive grając w osłabieniu powoli zaczęli tracić wysokie prowadzenie. Po trafieniu Gudjona Valura Sigurdssona przewaga mistrzów Polski stopniała do czterech trafień 25:21.
Wówczas o czas poprosił Bogdan Wenta, chcąc poukładać grę kieleckiego zespołu. Zawodnicy Vive zaczęli jednak w ostatnim kwadransie popełniać błędy. Zmęczenie oraz stawka tego spotkania nie sprzyjały w utrzymaniu tak wysokiego poziomu gry jak w pierwszej połowie. Nie bez znaczenia były także błędne decyzje sędziów, które przyczyniły się do tego, że po kolejnym trafieniu Gudjona Valura Sigurdssona THW Kiel zdobyło bramkę kontaktową 26:27.
Ostatnie 5 minut spotkania było prawdziwą wojną nerwów. Rywale jednak także popełniali błędy, po których kielczanie ponownie "odskoczyli" na trzy trafienia. Niezwykle ważną bramkę zdobył Rastko Stojković, który wygrał pojedynek na linii siódmego metra i kielczanie prowadzili 30:27. To nie był jednak koniec meczu. Piłkarze ręczni THW ponownie zdobyli bramkę kontaktową i stanęli przed szansą na wyrównanie. Sędziowie podjęli kontrowersyjną decyzję i na 30 sekund przed końcem meczu podyktowali rzut karny dla rywali. Momir Ilić nie wykorzystał jednak doskonałej okazji do zdobycia bramki wyrównującej. Sędziowie z niewiadomych względów odebrali piłkę kielczanom i przed jeszcze jedną szansą na zdobycie bramki wyrównującej stanęli Niemcy, ponownie nie wykorzystali jednak prezentu od arbitrów. Po niesamowitych emocjach Vive pokonało THW, odnosząc wielki sukces!
Vive Targi Kielce - THW Kiel 31:30 (19:12)
Vive: Venio Losert - Rastko Stojkovic 8, Ivan Cupic 7, Manuel Strlek 5, Karol Bielecki 4, Michał Jurecki 3, Grzegorz Tkaczyk 2, Tomasz Rosiński 1, Krzysztof Lijewski 1, Denis Buntic, Zeljko Musa, Piotr Grabarczyk.
THW Kiel: Thierry Omeyer, Andreas Palicka 1 - Momir Ilic 6, Filip Jicha 6, Rene Toft Hansen 4, Gudjon Valur Sigurdsson 4, Christian Sprenger 3, Daniel Narcisse 3, Marko Vujin 2, Dominik Klein 1, Marcus Ahlm, Niclas Ekberg, Aron Palmarsson.
Sędziowali: Ivan Cacador, Eurico Nicolau (Portugalia).
Kary: Vive - 8, THW - 4 min.
Widzów: 19 250.
THW grało w swoim kraju dlatego napisałem pod gospodarzy.